Weekend z Alą (V)
Data: 12.03.2022,
Kategorie:
małżeństwo,
Sex grupowy
Lesbijki
Autor: koko
- Wstawaj śpiochu! – usłyszałem jak przez ścianę radosny głos Ali. Zaraz potem bezlitośnie ściągnęła ze mnie kołdrę. Otworzyłem oczy, ale powrót do świata żywych zajął mi długą chwilę. Tymczasem Ala krzątała się po pokoju świeża i pełna energii.
- Wstawaj, bo przepadnie nam śniadanie – powiedziała. - Zaraz dziesiąta.
- Musimy iść? Zjemy coś na mieście – próbowałem wyżebrać chociaż kilka minut w pościeli. Poza tym nie miałem wcale ochoty na jedzenie.
- Wstawaj! Umieram z głodu – nie dawała za wygraną.
Musiała się obudzić długo przede mną, ponieważ była już starannie uczesana i zdążyła nałożyć makijaż. Wyglądała olśniewająco. Nosiła na sobie krótką opiętą sukienkę i w przeciwieństwie do mnie tryskała życiem.
Ze mną działo się coś niedobrego. Spałem krótko i niespokojnie, nawiedzany przez koszmary. Byłem chyba przytłoczony ostatnimi wydarzeniami, które ostatecznie dały o sobie znać właśnie podczas snu. Jakby nie mówić, widok żony pieprzącej się z innym facetem nie jest czymś, co spływa po człowieku, jak woda po kaczce. Nawet jeśli odbyło się to za obopólną zgodą. Najwidoczniej po fakcie osobiście doświadczyłem nieprzyjemnych konsekwencji frywolnych igraszek. Kiedy opadło napięcie, w głowie zrodziły się wątpliwości. Czułem zazdrość, chociaż wcześniej zawsze odsuwałem od siebie to uczucie, tłumacząc sobie, że zdrada w kontrolowany sposób nie niesie ze sobą niebezpiecznych następstw. Tak sobie wmawiałem – rzeczywistość była inna. Nic nie było jak dawniej, a w nocy ...
... wątpliwości tylko się nawarstwiły.
Na szczęście, kiedy rozbudziłem się na dobre nocne mary odeszły, a widok uśmiechniętej i rozpromienionej żony przyniósł mi ulgę. Była taka ciepła i kochana, i wcale nie wyglądała na przejętą tym, co zaszło. Otrząsnąłem się. Szybki prysznic, golenie i w ostatniej chwili zdążyliśmy jeszcze na śniadanie.
- Zostajemy? – spytałem, kiedy zaspokoiliśmy głód i mogliśmy spokojnie pomyśleć. Popijaliśmy leniwie kawę w hotelowej kawiarni. Było nam dobrze. Nie musieliśmy się nigdzie spieszyć – praca mogła poczekać.
- Nie masz dosyć, kochanie? - Popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Nie mam dosyć ciebie – odpowiedziałem szczerze. Ala cały czas patrzyła na mnie, a w jej oczach dostrzegłem radość i uspokajające ciepło.
- Zostajemy – przytaknęła.
Po kawiarni wybraliśmy się na spacer. Dziwne, ale ani podczas śniadania, ani teraz nie poruszyliśmy na poważnie tematu wczorajszych wydarzeń. Zachowywaliśmy się, jak gdyby nic nadzwyczajnego nie zaszło. Ala cały czas szczebiotała o głupotach. Buzia się jej nie zamykała, jakby specjalnie chciała odwlec poważną rozmowę. Staraliśmy się zachowywać naturalnie, ale obydwoje byliśmy spięci. W dodatku jakimś dziwnym trafem znaleźliśmy się w pobliżu nocnego klubu.
- Masz ochotę na piwo Adasiu? - spytała i uśmiechnęła się. Dobrze wiedziałem, co insynuuje. Ona też nie przestawała o tym myśleć.
- Czemu nie – przyjąłem propozycję i weszliśmy do środka. Oczywiście, o tej porze nie było tu prawie nikogo, ale na ...