1. Czesc osiemnasta: Malgosia, odcinek trzeci, czesc I


    Data: 13.03.2022, Kategorie: Romantyczne Autor: Michal Story

    ... drodze - gdy to mówiłem nawet nie miałem nawet cienia świadomości jak bardzo nie po drodze.
    
    - Bywa - wyraźnie się odprężyła - i co teraz poczniesz biedaku?
    
    - Mam taką jedną na oku, mądra i piekielnie bystra. A przy okazji fajna dupa, taki bonus.
    
    - Co za koleś - Gosia wywróciła oczami, wstała i odstawiła krzesło - wracam do pracy, jakby co to wiesz gdzie mnie szukać.
    
    - Gośka - rzuciłem krótko, zatrzymała się bez ruchu.
    
    - Serio przepraszam za tę wizytę, wygłupiłem się. Postawiłem cię w dziwnej sytuacji.
    
    Zostawiła to bez słowa, wzruszyła ramionami i wyszła zostawiając mnie samego pogrążonego w myślach.
    
    Dzień minął dość szybko, poniedziałki w mojej firmie często są napięte. Pozwoliłem sobie skrócić lekko czas pracy i wyjść wcześniej. Tym bardziej, że po deszczowym i dość zimnym maju mieliśmy piękny czerwiec, temperatura za oknem i słońce zachęcało do odetchnięcia świeżym powietrzem.
    
    - Na razie, znikam na dzisiaj - rzuciłem mijając Małgośkę.
    
    - Michał, zaczekaj - zatrzymała mnie.
    
    Zazwyczaj mówiła do mnie szefie, szefuniu, bosie, a w towarzystwie klientów jeszcze oficjalniej, imię słyszałem od niej bardzo rzadko.
    
    Spojrzałem pytająco.
    
    - Przyjedź dzisiaj do mnie. Zamówimy coś do jedzenia, pogadamy. Może chcesz się wygadać z kimś zaufanym?
    
    Przyszło mi do głowy, że faktycznie ona jest dobrą strażniczką wiadomości, nigdy nie słyszałem aby kogoś obgadywała albo plotkowała.
    
    - Na pewno? Zanudzę cię i co wtedy?
    
    - Na pewno - w końcu ...
    ... zobaczyłem uśmiech na jej ustach, po raz pierwszy dzisiaj - jeśli się namyślisz to będę w domu. Złośliwie dodam, że znasz adres.
    
    Nie musiałem się namyślać, choć próbowałem znaleźć cokolwiek przeciw to wiedziałem, że pojadę. Choćby z ciekawości.
    
    Co prawda rozstałem się ledwie wczoraj, ale trochę jakby związek z Beatą kończył się od jakiegoś czasu. Coś jakby świeczka, która spala się i jak już zostało niewiele knota to przychodzi ktoś i ją gasi. Mimo, że jest pewne, że sama zgaśnie lada chwila.
    
    Niezaprzeczalny fakt, że powrót do pustego mieszkania ze świadomością, że nie ma na kogo czekać była przytłaczająca.
    
    Nawet stuk stuk stuk zza ściany od dawna już nie dobiegało.
    
    Włączyłem jakiś kanał muzyczny i poszedłem pod prysznic. Wodę ustawiałem na przemian ciepłą i zimną. Ta ostatnia działała dziwnie kojąco, niemal nie czułem lodowatych kropel uderzających w moje ciało.
    
    Wieczorem zajechałem do sklepu, kwiaciarni i okolicznego warzywniaka. Pojawiły się już truskawki, nasze polskie, najlepsze na świecie.
    
    Niedługo potem stałem pod drzwiami Gosi.
    
    Nawet nie udawała zdziwionej, wiedziała, że przyjdę. Służbowe spodnie i koszula zamieniły się w rozkloszowaną spódniczkę i luźny sweterek. Włosy upięła wysoko i ciasno w koński ogon.
    
    - Chodź - wskazała wnętrze mieszkania. Wręczyłem jej niezgrabnie kwiaty i postawiłem torbę na stole.
    
    - Ostatnio jak mi otwierałaś te drzwi miałaś na sobie zabawniejsze wdzianko.
    
    - Weź, rozciągnięta piżama... Dziękuję, są piękne - kwiaty ...
«1234...9»