Dzień Kobiet, czyli uważajcie na życzenia,…
Data: 20.03.2022,
Kategorie:
marzenia,
nieznajomy,
brutalnie,
Brutalny sex
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... ciało. Stenia wierzga wściekle, jednak nie jest w stanie w żaden sposób się poruszyć, zniewolona w żelaznym uścisku. Próbuje krzyczeć, lecz dłoń na ustach tłumi nawet ciche jęknięcia.
– A teraz będę cię pierdolił, aż dojdziesz! Dotarło? Jeśli trzeba będzie, do jutra! Bez przerwy! Aż tu, kurwa, zdechniesz! I nawet nie próbuj udawać orgazmu, bo cię zajebię! A teraz podnieś dupę, bo nawet tego, kurwa, nie potrafisz porządnie zrobić…
Dociska Stenię całym ciężarem i przyspiesza jeszcze bardziej. Pieprzy ją bez wytchnienia tak długo, aż nieludzki ból łączy się w jedność z nadciagającą nieubłaganie rozkoszą. Wstrętnym, wymuszonym siła orgazmem, przenikającym nie tylko poniżone ciało, ale przede wszystkim złamaną, rozszarpaną na strzępy duszę.
Stenia wyje przez zaciśnięte gardło, błagając samego Boga, by to wszystko się skończyło. Nie jest w stanie już dłużej tego wszystkiego znosić. Już nie…
I nagle wszystko ustaje. Na ledwie kilka sekund. Tyle, ile potrzeba, by ciężar z pleców zelżał, chuj wysunął się z tyłka, a dłoń szarpnęła za włosy, wykręcając głowę.
– Otwieraj usta i wysuń język. No, szybciej, stara kurwo!
Ostatnim, co zapamiętuje Stenia, jest wciąż sztywny kutas, sterczący o centymetry od jej twarzy. Oklejony spływającą ciągnącymi się kroplami spermą i smużkami na wpół zakrzepłej krwi i śluzu.
Na ów widok momentalnie robi jej się niedobrze. Zamyka oczy i odpływa w niebyt.
– Steniu… pani Ste… proszę się obu… czy wszys… dobrze… halo, proszę pa… pani ...
... Steniu! Proszę otworzyć oczy!
Wykrzykiwane słowa boleśnie dudnią w uszach, a poklepująca policzek dłoń staje się coraz bardziej natarczywa. Walcząc z obezwładniającą słabością, Stenia podnosi powieki. Z początku nie ma całkowitej pewności, lecz już po chwili poznaje nikogo innego jak recepcjonistkę, klęczącą nad nią na zalanej wodą podłodze.
– Tylko proszę się nie podnosić! Krew pani leci z głowy! – Blondynka aż trzęsie się z nerwów.
Stenia odruchowo sięga ręką ku pulsującej potylicy, po czym podsuwa czerwone palce pod wciąż zamglone oczy.
– Ale jak…? – wystękuję głosem jak zza grobu.
– Nie wiem! Naprawdę! Długo pani nie było i myślałam, że pani sprząta, ale jak poszłam do łazienki, to zobaczyłam, że woda się leje i… i pani tak leżała… To zaraz zadzwoniliśmy na pogotowie, a że nie miała pani nic na sobie, to chociaż tak przykryłam…
– Dziękuję! Ale ja sama nie wiem, co się stało… – ledwie chrypi.
Tą samą zakrwawioną ręką stara się poprawić zsuwający się z ciała ręcznik, a drugą podpiera się na łokciu. I intensywnie próbuje przypomnieć sobie, co właściwie się stało? Owszem, pamięta poślizgnięcie, ale to wcześniejsze, jeszcze w toalecie. Czyżby drugi raz miała takiego pecha, że pokonała ją śliska podłoga? A może wcale nie?
– Mam takie pytanie… czy… nikogo poza mną tu nie było? – wydusza z siebie. – Bo wydawało mi się, że… jakiś mężczyzna…
– Nie! Na pewno nie! – Dziewczyna odpowiada szybko i pewnie. – Nikt poza panią już nie wchodził, a ci z imprezy są w ...