Nocny pociąg z rudzielcem, czyli na…
Data: 27.03.2022,
Kategorie:
Zdrada
wulgaryzmy,
nieznajomy,
Brutalny sex
Autor: Agnessa Novvak
... podbródek, po czym wracam do piersi. Łapię wargami za rozbudzone sutki i mocno zasysam, czując na języku charakterystyczną słoność. Przygryzam je zębami, z początku leciutko, obserwując twą reakcję. Chcesz więcej, widzę to wyraźnie! Ściskam cię mocniej, aż do momentu, w którym grymas bólu wykrzywia ci twarz. Późno się to dzieje. Bardzo późno.
Klepię cię w boczek. Coraz energiczniej. W końcu uderzam, jakbym wyrabiał wyjątkowo oporne ciasto, z którym nie mogę sobie poradzić nawet wałkiem. A ty za każdym razem spinasz się mocniej, stękasz głośniej i… uśmiechasz. Gryzę ci brodawki niemal do krwi, paznokciami jednej ręki rozdrapuję skórę, zostawiając czerwone szramy, a drugą dosłownie biję. I boję, dokąd zmierzamy. A ty się śmiejesz.
Chwytam cię pod brodę i unoszę, zmuszając do zejścia ze mnie. Staję przed tobą i wpijam ci się w usta, obśliniając policzki i brodę. Schodzę ku dołowi, miętosząc po drodze trzęsący się brzuszek, całując oponki, wciskając język w pępek. Już z tej odległości dociera do mnie twój zapach, ale odważnie podążam niżej. Przykładam nozdrza do zmierzwionych włosów, porastających wzgórek i aż muszę się cofnąć. Nie wiem, kiedy ostatnio się odświeżałaś i wolę nie pytać. Nie, że – wybacz dosłowność – śmierdzisz, ale intensywna, drażniąca mieszanka całodniowego potu, ociekającej lepką żądzą pizd… kobiecości i amoniakalnej nuty moczu w tle, jest dla mnie zupełną nowością. Perwersyjnie tajemniczą i fascynująco wręcz wulgarną. Którą pełen ambiwalentnego ...
... podniecenia zlizuję z posklejanego zarostu.
Wciskam dłoń pomiędzy twe uda, zbierając śliską, ciągnącą się długimi nićmi namiętność. Bez najmniejszego oporu wsuwam w ciebie palec, potem drugi i dopiero trzecim wypełniam całkowicie. Wstaję szybko, nie przerywając pieszczot i spoglądam w płonące iście diabelskim blaskiem oczy, wciąż skryte za ciemnozielonymi oprawkami.
– Mirella, ja się naprawdę obawiam, że…
– Bój się, bo masz czego, waniliowa buło!
Niekoniecznie rozumiem kontekst, ale zamiast mi go objaśnić, wyszarpujesz mą dłoń ze swego wnętrza i oblepioną mlecznobiałą wydzieliną wkładasz do ust tak głęboko, jakbyś celowo chciała się udławić. Odwracasz się, opierasz rękami o poręcz nad łóżkiem i wypinasz w moją stronę w bardzo jednoznacznym celu. Powracam ku szeroko rozchylonym, mięsistym płatkom, rozpychając je ociekającymi sokami i śliną palcami. Napinasz biodra, pragnąc jeszcze, a ja sprawdzam, czy dobrze odczytałem twój gest. Powolutku przesuwam kciuk w kierunku pośladków, rozsmarowując wilgoć dokoła nich i czekając na reakcję. A ty rozstawiasz nogi szerzej, prężąc się i opuszczając głowę znacznie poniżej rąk. Czyli zrozumiałem.
Nie przerywając penetracji rozgrzanej już kobiecości, wciskam kciuk w drugą dziurkę. Drżysz, ale się nie odsuwasz. Zaczynam więc nim poruszać, szybko i jeszcze szybciej, słuchając coraz głośniejszych pojękiwań. Przymierzam się, by umieścić w tobie kolejny palec, ale wtedy definitywnie się spinasz. Więc jeszcze za wcześnie.
A może jednak ...