Nocny pociąg z rudzielcem, czyli na…
Data: 27.03.2022,
Kategorie:
Zdrada
wulgaryzmy,
nieznajomy,
Brutalny sex
Autor: Agnessa Novvak
... chaotycznie rozglądam się dokoła, sprawdzając, czy przebywam w dokładnie tym samym miejscu, stanie i towarzystwie, w którym się położyłem. Widzę nad głową półkę z własną walizką, obok zaciemnione okno, a naprzeciwko, oświetlone słabiutką lampką sufitową, drugie posłanie. Puste, przykryte wyraźnie używaną, byle jak złożoną pościelą. Wciąż nie będąc do końca pewnym, co się dzieje, odrzucam kołdrę i sięgam ręką do majtek.
Są na swoim miejscu. Czyste i pachnące. Oddycham z ulgą. Rozumiem: zmęczenie, stres, nietypowa sytuacja… ale taki sen, czy raczej koszmar, to już jakaś gruba przesada! Nigdy i nigdzie więcej, choćbym musiał tłumaczyć się szefowi, używając środków przymusu bezpośredniego, nie pojadę nocnym pociągiem! Zwłaszcza takim, którym podróżują puszyste, nieprzesadnie ładne rudzielce.
Przeciągam palcem po zdjęciu dwóch cudownych urwisów i ich fantastycznej matki, sprawdzając godzinę. Jest nieco zbyt wcześnie, ale może i dobrze? Prysznic, solidne śniadanie, ostatnie przejrzenie najważniejszych dokumentów przed spotkaniem… i koniecznie telefon. Długi i wyjątkowo osobisty.
Chciałbym powiedzieć sobie, wam i wszystkim pozostałym zainteresowanym, że finalnie cała historia okazała się tylko wytworem mej rozchwianej wyobraźni. A jedynym, czego pragnę, jest jak najszybszy powrót do domu. Bardzo bym chciał. Ale nie mogę.
– Powtórz to! – żądam od ciebie twardo.
– Ale co dokładnie? – jesteś autentycznie zaskoczona.
– Wszystko! Tak, jakbyś mówiła wprost do mnie. – ...
... uściślam.
– Weź mnie jak nikogo wcześniej! Wyżyj się za wszystkie czasy! – podnosisz głos, aż mając na uwadze komfort pozostałych podróżnych, muszę cię przyhamować. – Potraktuj jak ostatnią szmatę i uderz, a gdybym wrzeszczała, zatkaj mi usta! Najlepiej własnym fiutem! Zajedź we mnie jednego kondoma, drugiego, trzeciego jeśli będzie trzeba! Przerżnij na wylot moją nienasyconą pizdę, rozochoconą dupę, lubieżne wargi! – nagle chichoczesz, jakbyś powiedziała coś wyjątkowo zabawnego. – W tej właśnie kolejności, a potem powtórz wszystko jeszcze raz! A jak już poczuję się zaspokojona, to…
– Bądź więc tak miła – wchodzę ci bezczelnie w słowo – i zamknij się, Mirello!
Celowo ściągam ci ramiona jeszcze mocniej, aż niewielkie początkowo fałdki między ich nasadą a biustem wybrzuszają się na tyle, bym mógł je chwycić ustami. Co właśnie czynię. Nie przeszkadza mi, że daleko ci do nawet szeroko pojmowanych, ogólnie przyjętych kanonów piękna, a o świeżości twego ciała moglibyśmy naprawdę (nomen omen) intensywnie dyskutować. Skupiam się tylko i wyłącznie na lizaniu wyżej wymienionego, intrygującego miejsca. Wbijaniu palców w miękką pupę, którą mnie przytłaczasz. Słabnącym powstrzymywaniu się od wsadzenia sztywnego penisa głęboko w źródło kleistej wilgoci, tak bliskiego, chętnego i szeroko otwartego.
I zastanawianiu, w której kieszeni walizki schowałem prezerwatywy?
Gdy kończę z zaskakująco smakowitymi wałeczkami, przenoszę się ku szyi, zahaczając o nie dający się ukryć drugi ...