-
Urodziny Hani (I)
Data: 19.08.2019, Kategorie: nieznajomy, Sex grupowy taksówkarz, impreza, Autor: Mirabelka
- Noooo, ładny kurs się zapowiada - mruknął Jerzy, kiedy spostrzegł, że od strony klubu w stronę jego taksówki zmierzają trzy rozbawione, tryskające dobrym humorem, popiskujące w niezwykle wysokiej tonacji i duszące się ze śmiechu na przemian, dziewczyny. Stał oparty o swoje ukochane autko i przyglądał się tętniącemu nocnym życiem miastu. Mam nadzieję, że pójdą do konkurencji, pomyślał. Dziewczyny jednak zmierzały wprost w kierunku jego taksówki. Jak pijane, nie biorę kursu - taką miał zasadę i tym razem, również miał się jej trzymać. - Dobry wieczór... - zaczęła jedna z nich - Pan, zdaje się wolny? - zapytała a pytaniu temu zawtórowała salwa śmiechu jej towarzyszek. - Znaczy się... do wzięcia... - dukała - Ufff, jaka ze mnie kretynka - sapnęła - No, o taksówkę mi chodzi, że do wzięcia, prawda? Rozumie pan? Dziewczyny znów zaczęły się śmiać i to w taki sposób, że i Jerzemu udzielił się ich humor. Z rozbawieniem przyglądał się dziewczynom, które nazbyt pijane nie były, co najwyżej na lekkim rauszu, pewnie po dwóch słodkich drinkach z parasoleczkami. - Do wzięcia - odpowiedział Jerzy - A dokąd zamierzają się panie udać? - No generalnie, to musimy do domku Hani... - zaczęła znów rudowłosa. Pozostałe dwie rechotały jak opętane. To był ten śmiech z gatunku nie do opanowania, więc z rozbawieniem próbował ustalić przyczynę tego śmiechu. - A Hania mieszka...? - zawiesił pytająco głos. Śmiech wybuchł na nowo. Rudowłosa lekko się zirytowała. Ofuknęła ...
... koleżanki cichym, wysyczanym przez zęby "kretynki", po czym odwróciła się do Jerzego i z szerokim uśmiechem odrzekła, że Hania mieszka w domu odziedziczonym po swojej babci. Powiedziała to z taką powagą, że stwierdzenie to nie zakrawało wcale na żart. Mimo to, salwa śmiechu, jaką wywołała wypowiedź Rudej, umarłego by obudziła. Jerzy nie mógł się powstrzymać i sam roześmiał się głośno. Koleżanki zwijały się z nieukrywanej radości i trzymały za brzuchy. Widać było, że od dłuższego czasu tak się recholą i nie mają już sił. Kręconej łzy ciekły po policzkach. Ta z długimi nogami nie mogła wydusić z siebie słowa. Żadna więc nie sprostowała wypowiedzi rudzielca. Nawet Hania, o której była mowa, nie ujawniła się, ani nie ujawniła też swojego adresu. - No dobrze dziewczyny, bo w ten sposób nie dojdziemy chyba szybko do sedna sprawy. Która z was to jest Hania? - zapytał Jerzy. Ruda i Długonoga palcami o długich, połyskujących lakierem paznokciach, wskazały na koleżankę. - Dobrze. A teraz niech pani Hania powie mi, gdzie mamy jechać? - Ale ja nie mogę - wysapała Hania. - Nie może pani podać mi adresu? Żarty jakieś? - zdumiał się Jerzy. - Nie, Dora jest dziś odpowiedzialna za... gwoździe programu... - po tych słowach dziewczyny, jak na komendę, znów wybuchnęły śmiechem. - Niieee, ja nic z tego nie rozumiem - zirytował się Jerzy - Żarty sobie stroicie, czy co? - omiótł je podejrzliwym spojrzeniem. Ruda znów spięła się w sobie. - Przepraszam, trochę nawaliłam, a te mają ...