1. Mea Culpa


    Data: 24.04.2022, Kategorie: rozstania i powroty, stara miłość nie rdzewieje, Zdrada wspomnienia, uczucia, Autor: XXX_Lord

    O Boże, jak boli.
    
    Gwałtowny błysk światła, rażący zmysł wzroku, pukanie do drzwi sypialni, zazwyczaj będące delikatnym dźwiękiem, łagodnie wybudzającym go ze snu, tym razem brzmiące jak walnięcia młota pneumatycznego.
    
    Bum.
    
    Bum.
    
    Bum.
    
    Sześcioletni syn, który najczęściej był o tej porze w szkole, dzisiaj wyjątkowo został w domu i postanowił zrobić mu poranną pobudkę. Kochał dzieciaka, jak nikogo innego na świecie, ale w tej chwili miał ochotę zakneblować go i przywiązać do nogi od stołu.
    
    A potem położyć się spać.
    
    Bum. Bum. Bumbumbumbum.
    
    – Taaatoooo!!! Wstawaj!!! Już po dziesiątej!!!
    
    Cholera, nawet w dniu urlopu pospać nie dadzą! Co z tego, że wypada w środku tygodnia, a jego powodem jest pożegnalna impreza jednego z podwładnych w pracy. Po takim chlaniu najczęściej jest się nie do życia dzień później, więc dzień wolny to obowiązek.
    
    Starość, nie radość.
    
    Tylko zazwyczaj wtedy w domu nie ma tego małego potwora.
    
    A dzisiaj Daria pozwoliła mu zostać i nie iść do szkoły. Zrobiła mu na złość? Dobrze wiedziała, że będzie miał kaca-giganta.
    
    – Taaatoooo!!!
    
    Bumbumbumbum.
    
    Ruch klamki.
    
    O Boże, nie!!! Jeszcze pół godziny!!! No, kwadrans!!!
    
    Poduszka na głowę.
    
    Tuptuptuptuptup.
    
    – Ale tu śmierdzi, fuuu!!!
    
    – Odejdź, mały diable. – Głos wydobywający się z jego gardła przypominał dalekie krzyki z dna studni. Kręciło mu się w głowie i miał ochotę zwymiotować. Daria jak zwykle zamknęła okno w sypialni i w pomieszczeniu pewnie była teraz ...
    ... niezła gorzelnia. – Odejdź, bo zostaniesz zjedzony.
    
    – Idę, bo tu strasznie śmierdzi. – Tuptuptuptuptup. – Mamooo, tata śmierdzi brzydko!
    
    Cisza.
    
    Jeszcze pięć minut. Tylko o tyle prosił w myślach.
    
    Po kwadransie powoli podniósł powieki. O dziwo, sufit nie wirował, a pomieszczenie, w którym leżał, wydawało się stabilne. Ciemnoszary kolor rolet skutecznie blokował dostęp natrętnego światła, rażącego w oczy. Obawiał się unieść głowę i ruszyć ciało do innej pozycji – perspektywa biegu nad sedes z zatkanymi ustami nie była zbyt zachęcająca.
    
    Jeszcze chwilę.
    
    Jego wzrok przesunął się po błękitnej ścianie i padł na zdjęcie, wiszące po lewej stronie w ramce nad łóżkiem. Stojąca, uśmiechnięta blondynka (jeden z jego kumpli określił kiedyś Darię jako „idealną żonę wikinga”) z prostymi włosami do łopatek, ubrana w dopasowaną sukienkę w kwiaty, czochrająca włosy siedzącego przed nią szatyna. Jego oczy śmieją się, mimo że twarz jest poważna.
    
    Wtedy jeszcze miał włosy.
    
    Stare dzieje.
    
    Dwie godziny później było już zdecydowanie lepiej. Prysznic, herbata z cytryną i śniadanie z tostami na ostro, włożył do środka posiekane papryczki piri–piri. Podobno to pomaga na kaca. A że piecze na wejściu i na wyjściu? No cóż, czasem musi boleć.
    
    Mały poszedł oglądać bajki, a Daria po przewietrzeniu sypialni (kiedy tam weszła, jak powiedziała, „poczuła się pijana od samych oparów”) zaczęła pracować. Z jednej strony to było dobre, że jego żona pracuje w domu. Nie musiała chodzić do biura, ...
«1234...83»