Wielka improwizacja (I)
Data: 27.04.2022,
Kategorie:
Lesbijki
taniec,
bez seksu,
Autor: paty_128
... pierwszy raz w Wiedniu w obecności dworu, ludzie nie kryli oburzenia. W tamtych czasach publiczne obejmowanie się uznawano za niemoralne. Inni sugerowali, że ciągłe wirowanie w walcu może wywoływać różnego rodzaju choroby, a nawet prowadzić do śmierci. Pomimo tych zastrzeżeń, do połowy dziewiętnastego wieku walc wiedeński stał się nieodłączną częścią balów na dworach prawie całej Europy, z wyjątkiem Anglii oraz Szwajcarii, gdzie długo wzbraniano się przed nim. – Miała taki miły dla ucha głos, że mogłaby nie przestawać mówić. Niby kobiecy, ale miał odcień męskości. Tak jak cała ona. – Musimy się przyzwyczaić do siebie, spędzimy razem trochę czasu. 12 godzin. 720 minut.
Uśmiechnęła się, również się uśmiechnęłam. Chwilę posiedziałyśmy w ciszy, Kate wstała i podała mi rękę. Chwyciłam ją i wstałam, zaprowadziła mnie na środek sali i ustawiła naprzeciw siebie.
- Na razie mnie obserwuj. – Powiedziała. – Nogi lekko zgięte, zaczynamy prawą nogą do przodu i dosuwamy lewą do prawej. Teraz lewa idzie do tyłu i dosuwamy prawą do lewej. – Uczyniła to, co mówiła. – Jeszcze raz. Prawa noga do przodu, dosuwamy lewą, lewa do tyłu i prawa do lewej. Zauważ, że cały czas jestem na tym samym poziomie. Widzisz?
Zrobiła to tak płynnie, że wydawało się łatwe. Poprosiła, bym spróbowała, więc jej posłuchałam.
- Rozluźnij się, ja nie gryzę. – Uśmiechnęłam się, oczyma wyobraźni widziałam jej zęby na mojej skórze. Wzięłam głęboki wdech rozluźniając się i powtórzyłam. – Bardzo dobrze. W walcu ...
... angielskim na dwa wychodzi się do góry, tutaj staramy się zachować poziom. Jeszcze raz.
Zrobiłyśmy razem ćwiczenie, prawie byłam jak jej cień.
- Teraz spróbujemy z muzyką. – Podeszła do magnetofonu i włożyła wcześniej odłożoną płytę do odtwarzacza. Wróciła, zagrały pierwsze takty. – Wyczuj rytm, krok stawiamy na mocniejsze bity w muzyce. Raz dwa trzy, raz dwa trzy... słyszysz? Raz dwa trzy...
Powtórzyłyśmy ćwiczenie kilkakrotnie stojąc obok siebie. Ruchy jej ciała były tak bardzo perfekcyjne...
- Wydaje się łatwe... - powiedziałam.
- Na początku owszem. Dla większości osób schody zaczynają się już przy obrotach. To był krok podstawowy. Stań teraz naprzeciw mnie – stanęłam cofnęła się kawałek. – teraz spróbujemy krok podstawowy w parze. Na razie nie dotykamy się. Kolana lekko zgięte, ja, załóżmy, że jestem mężczyzną, zaczynam od prawej do przodu, ty jako moja partnerka, lewą do tyłu. Zaczynamy. Raz dwa trzy, dosuwamy nogę, i wracamy. Jeszcze raz. Raz dwa trzy dosuwamy nogę, i do tyłu, raz dwa trzy. Musimy się zgrywać.
Powtórzyłyśmy kilkakrotnie to ćwiczenie, aż je opanowałam.
- Teraz spróbujemy w parze. – Podeszła do mnie. – Lewą ręką trzymam twoją prawą dłoń, prawą rękę umieszczam pod łopatką. – Położyła dłoń pod moją łopatką, ja poczułam jakiś delikatny, ładny zapach, bliżej nieokreślony. – Kręgosłup jest prosty, łokcie na wysokości barków, ty kładziesz lewą dłoń na moim ramieniu. Stykamy się od kolan, udami, żebrami, aż do klatki piersiowej. Wyprostuj ...