1. Edukacja Aleksandra (III)


    Data: 28.04.2022, Kategorie: kochankowie, dramat, Brutalny sex Autor: latarnia_morska

    ... uległa. Rozsunął jej nogi i stanął za nią. Poczuła, jak jego sterczący członek dotknął wejścia do jej groty.
    
    - Olek... Błagam... Nieee...
    
    Wszedł w nią. Wszedł na całą głębokość. Wszedł i zaczął ją posuwać. Czuł dumę. Dumę, wściekłość i żądzę. Ma ją. Trzecią sunię. Ma je wszystkie. Każdą, którą tylko zechce...
    
    Jęczała cicho, ale nie protestowała. Nie stawiała oporu. Złamał ją. Dobrze. Grzeczna sunia. W nagrodę zrobi to szybko. Spuści się jej do brzucha. Głęboko w jej niezabezpieczoną cipkę. Szybciutko. Dzień się kończy, a on musi załatwić jeszcze jedną sprawę...
    
    Poczuł znajome mrowienie penisa.
    
    "Masz prezencik, dziwko" - pomyślał.
    
    Wbił się głęboko i zastygł, czując ponownie skurcze członka. Po raz trzeci tego dnia miliony plemników popłynęły głęboko w kobiece ciało. Archeolog jęknęła. Poczuła, jak ją wypełnił. Łzy popłynęły jej z oczu. Bezwolna, osunęła się na podłogę.
    
    Aleksander wyszedł z łazienki, zostawiając otwarte drzwi i bez słowa zaczął się ubierać. Patrzyła za nim ze smutkiem.
    
    - Olek... - szepnęła cicho - Proszę, wyjaśnij mi...
    
    Założył już kurtkę i buty. Stanął i popatrzył na nią poważnie.
    
    - Jesteś naukowcem, więc Ci powiem. Choć pewnie tego nie zrozumiesz. Nie istniejesz. Po prostu Ciebie nie ma. Ani Ciebie, ani twojej siostry, ani nawet mojej kuzynki. Tylko ja jestem realny. Mogę zrobić z Wami co chcę. Mogę Was zapłodnić, zabić... Mogę wszystko... Nikt mnie nie powstrzyma. Już nie jestem żigolakiem... Już nie...
    
    Podniósł torbę z ...
    ... laptopem i wyszedł.
    
    Aleksander szedł ulicą. Jego złość znikała. Prawie znikała. Marta, Edyta i teraz Danusia. Marzena była nieważna, była częścią innej bajki, całkiem przypadkiem znalazła się w jego świecie. Został jeszcze jeden powód złości. Powód, który musiał usunąć, aby wreszcie, na zawsze, poczuć się wolnym...
    
    "Teraz pora na Ciebie, skurwysynu" - pomyślał - "Ciekawe, czy tego się spodziewałeś".
    
    Dojechał autobusem do śródmieścia. Po drodze wypił dwa ostatnie piwa. Wysiadł z autobusu i skierował się do najwyższego wieżowca. Drzwi oczywiście były zamknięte. Nacisnął przycisk domofonu.
    
    - Słucham? - głos starszej kobiety był trochę zniekształcony.
    
    - Dzień Dobry, listonosz. Przyniosłem pocztę - starał się brzmieć naturalnie.
    
    Drzwi z cichym bzyknięciem otworzyły się. Wsiadł do windy i wjechał na ostatnie piętro. Znał ten budynek. Przed juwenaliami spenetrował go dokładnie. Już wtedy znał prawdę. Ale musiał udawać. Nie mógł ujawnić tego co wie. Dlatego "grzecznie" poszedł na imprezę na osiedle.
    
    Przeszedł korytarzem do końca i dotarł do włazu na dach. Aby dostać się do niego, musiał wspiąć się po metalowej drabince, zawieszonej dość wysoko. Torba z laptopem trochę mu przeszkadzała, ale zdołał sięgnąć najniższego szczebla. Podciągnął się na rękach i zawisł. Cholera, chyba przeliczył się z siłami. Czuł, że nie da rady podciągnąć się wyżej.
    
    "Żigolak. Fajtłapa. Lowelas. Frajer." - przywołał na pomoc swoją słabnącą złość.
    
    Poczuł przypływ mocy. Zaskoczyło. ...