1. Dwa małżeństwa (II)


    Data: 11.05.2022, Kategorie: koleżanka, Zdrada ostro, flirt, uwodzenie, Autor: Minionek

    ... siebie do porządku. - pomyślałem ze smutkiem, uświadamiając sobie jak bardzo zraniłem Iwonę, o czym jeszcze nie jest świadoma.
    
    Spakowałem swoje rzeczy, wyłączyłem monitor i niepewnym krokiem skierowałem się do wyjścia. Zatrzymałem się obok Asi, kładąc dłoń na jej ramieniu. Jej gładka skóra była nadal rozpalona. Koleżanka drgnęła pod dotykiem niczym spłoszona zwierzyna.
    
    - Jakoś to ogarniemy, pogadajmy w poniedziałek, ok? – szepnąłem.
    
    - Dobrze. – spojrzała na mnie z dołu, była teraz w ciut lepszym nastroju niż przed chwilą. Na jej biurku spoczywała bielizna zwinięta w kulkę.
    
    - Nie schowasz tego? – zapytałem skinąwszy głową w stronę koronkowego zawiniątka.
    
    - Chcesz na pamiątkę? – zagaiła zaczepnie, uśmiechając się przy tym zawadiacko.
    
    - Znowu zaczynasz? – byłem już nieco zrezygnowany.
    
    - Pachną moją cipką... – zatrzepotała rzęsami niewinnie.
    
    - Miłego weekendu, Asiu. – urwałem tą farsę, kręcąc głową z niedowierzaniem.
    
    - Do zobaczenia, Michał. - szepnęła, wracając wzrokiem na monitor.
    
    Głęboko pogrążony w myślach Michał udał się do podziemnego garażu i niczym zdalnie sterowany skierował się w drogę powrotną do domu.
    
    Wściekły na samego siebie uderzył pięścią w kierownicę. - Ja pierdolę! Wszystko spieprzyłem! Kurwaaaaa! - usiłował wyrzucić z siebie piętrzące się emocje. Do oczu wystąpiły mu łzy.
    
    - Wywróciłem nasze życie do góry nogami. Dałem się porwać chwili zapomnienia jak jakiś gówniarz. - kontynuował na głos tę dziwną kłótnię-monolog. - ...
    ... Tego nie uda mi się już naprawić… Kurwa mać! Jak mogłem być taki głupi! - skarcił sam siebie, mknąć przez skąpane w deszczu miasto. Jakiś kierowca z tyłu nerwowo nacisnął klakson, gdy nieobecny myślami Michał zajechał mu drogę. Kolejna łza spłynęła na koszulę, zostawiając ciemną plamę na materiale. Skąpany w półmroku świat przesuwał się niespiesznie za oknem, miasto wydawało się teraz całkowicie obce. Wpatrzony przed siebie kierowca pokonywał kolejne metry, skrzyżowania i przecznice, nie będąc w stanie skoncentrować się na jeździe. Głowa zaczęła go boleć. W ustach czuł metaliczny posmak adrenaliny. Miał mdłości. Przepełniał go gniew do samego siebie. Wyrzuty sumienia były niemal namacalne. Czuł się podle. Był wyczerpany psychicznie i fizycznie. W tym momencie nie był już nawet pewien czy to, co wydarzyło się w pracy było snem czy jawą. Jak przez mgłę zobaczył przemykające nad głową czerwone światło. W panice wbił pedał hamulca w podłogę. Pulsowanie ABSu i charakterystyczne chrobotanie opon usiłujących złapać przyczepność na mokrej nawierzchni, przywróciły go do rzeczywistości. Ciemny sedan zatrzymał się na środku skrzyżowania powitany przez kakofonię klaksonów i groźnych spojrzeń. Michał siedział w bezruchu i ciszy patrząc przed siebie, wsłuchując się w pracujące wycieraczki, uderzające krople deszczu i hałas ulicy. Był zrezygnowany, chciał się zaszyć gdzieś w ciemnym kącie, zasnąć i obudzić się wczoraj, aby naprawić swój życiowy błąd. Ogromna ciężarówka ryknęła klaksonem ...