Wenus
Data: 23.05.2022,
Kategorie:
dziewictwo,
Fantazja
bogowie,
Autor: Milena.S
... przewracając. Z jękiem stwierdziłam, że trzymam zbyt mocno suknię i gdy tylko ją puszczę, ukażą się niedopuszczalne pogniecenia. Niechlujstwo było karane.
- Cóż chcesz sobą zaprezentować droga damo?
- Jest spod skrzydła opiekunki Dalii. – powiedziała za mnie służąca próbująca wesprzeć mnie w jakiś sposób. Wiele mi to nie pomogło...
- Moim talentem jest projektowanie, wasza wysokość.
- Projektowanie czego? Mieszkań, ogrodów, pojazdów...
- Ubrań.
- No, no! Choć wyglądem nie powalasz, masz chociaż kobiecą profesję.
- Dziękuję, pani.
- To nie był komplement – mruknęła z pogardą mlaszcząc. Ostrożnie jakby miało mnie to zabić, uniosłam wzrok wciąż pochylona do przodu. Królowa była kobietą wiecznie młodą, jakby zatrzymała się w wieku dwudziestu jeden lat, lecz jej grymasy, sposób wyrażania się i maniery przywoływały mi opowieści z książek o opętanych, porzuconych wiedźmach. Wiedźmy były kobietami, które zostały skazane na potępienie ze względu na czczenie innych bogów, którzy ostatecznie obdarowywali je zdolnością posługiwania się czarną magią za cenę urody, młodości i zdrowego rozsądku.
- I tym talentem chcesz podzielić się w noc swojego Namaszczenia? – spytała z pogardą.
- Tak, pani. Więcej talentów nie mam...
- Trudno. Miejmy nadzieję, że to wystarczy. Możesz odejść.
- Tylko tyle? – zdumiałam się.
- Słucham??
- Dobrze, wasza wysokość – dodałam w pośpiechu, skłoniłam się jeszcze niżej, obróciłam przez lewe ramię i wyszłam, wręcz ...
... wybiegłam z sali. Gdy tylko wrota zostały zamknięte rozryczałam się, dając upust narastającemu zdenerwowaniu.
- Nie było tak źle – dodała jedna ze służących, która miała odprowadzić mnie do mojej opiekunki.
- Było tragicznie.
- A no było – dodała druga – Ale nie martw się, to był ostatni raz kiedy ją widziałaś.
Po tych słowach zeszłyśmy po schodach i w palącym słońcu udałyśmy się do jednego z akademików.
***
Reszta dnia przebiegła ekspresowo a ja z przerażeniem patrzyłam na zachodzące słońce. Kiedy w końcu zniknęło z horyzontu do mojego mieszkania weszła Dalia i inne dziewczyny z mojego rocznika, które wedle tradycji miały mnie wyszykować na nadchodzący rytuał. Po długiej kąpieli nałożono na mnie mnóstwo pachnących olejków i bawełnianymi ręczniczkami wtarto w skórę. Następnie ubrano w koronkową bieliznę, pończochy i założono długą, granatową suknię z muślinu z niewielkim trenem, który ciągnął się za mną zaledwie trzydzieści centymetrów. Było to dla mnie bolesne doświadczenie. Długość trenu odpowiadała bowiem dokonaniom ze swoich służb w akademiku. Za każdy większy sukces otrzymywało się statuetkę i dziesięć centymetrów trenu. Moim jedynym większym sukcesem było zaprojektowanie suknie dla królowej, remont domku i udział tworzeniu królewskiego parku. Za to ostatnie każda z nas otrzymała nagrodę, więc było nie możliwe, by na czas Namaszczenia nie mieć trenu. Jedna z ubierających mnie dziewczyn spojrzała na mnie z wyższością. Tamara należała do bardzo kreatywnych i ...