1. Obraz życia kobiety w kilku godzinach…


    Data: 27.05.2022, Kategorie: obyczajowe, Masturbacja codzienność, różne, Autor: CichyPisarz

    ... to ci zajmie tylko kilka minut.
    
    Nie mogła się dłużej wykręcać. Rodzice wymagali od niej posłuszeństwa i przez lata wychowania, wyrobili w niej ten nawyk. Wiele spraw załatwiała wbrew woli, musiała się przełamać i tym razem.
    
    Długo pukała do drzwi domu, ale nikt nie otwierał. Zaszła od tyłu i stojąc na werandzie tarabaniła otwartą dłonią w szybę, ale wciąż nikogo nie widziała. Nagle usłyszała głos:
    
    - Kto tam? O co chodzi?
    
    - Dzień dobry! - przywitała się trochę skonsternowana, by mężczyzna chociaż rozpoznał głos osoby, której nadal nie widział.
    
    Miała mieszane odczucia, kiedy schodziła po betonowych schodach. Już schodząc z ostatniego stopnia, dostrzegła otwarte drzwi do piwnicy i postać uśmiechniętego pana Henryka, który przywoływał ją gestem dłoni. Był mężczyzną po czterdziestce i na tyle wyglądał. Taki statystyczny szary Polak. Ogólnie dość przyjemna facjata, która już od pierwszego wrażenia nadawała temu człowiekowi plakietkę - "sympatyczny". Takim go też znała do czasu pamiętnego wybryku. Małomówny, cichy i spokojny na co dzień, choć na imprezach wesołek i żartowniś, ale znała już wielu kolegów taty, którzy przy wódce zmieniali się w zupełnie innych ludzi.
    
    - Chodź, bo mam robotę - obrócił się i zniknął w pomieszczeniu, co znaczyło "idź za mną".
    
    Pamiętała, że bardzo się bała tam wejść. Przecież oboje wiedzieli, że tamta noc nie była snem, a może lepiej będzie tak myśleć? - zastanawiała się. To było wyjątkowe uczucie, udawać, że nic się nie zdarzyło, że ...
    ... nie ma do niego o nic pretensji, że puściła to w niepamięć. Co innego mogła zrobić? Gdyby powiedziała rodzicom, pewnie by ją zwymyślali i jeszcze kazali przeprosić znajomego za te chore oskarżenia. Weszła. Minęła pomieszczenie stanowiące prowizoryczną pralnię, pełniącą też rolę składziku. Odchyliła skrzydło drzwi prowadzących do kolejnego pomieszczenia, które było warsztatem. Mężczyzna szlifował jakąś konstrukcję zaciśniętą w imadle.
    
    - To co cię tu sprowadza? - rzucił arkusz papieru ściernego i podszedł do umywalki, by zmyć zgromadzony na dłoniach pył.
    
    - Tata dzwonił i prosił... - szybko, niczym automat, opowiedziała całą historię jej przybycia.
    
    - A tak, pamiętam. Zapomniałem - drapiąc się po włosach, dał do zrozumienia, że wie czego nie dopilnował. - Za chwile zadzwonię - mówiąc te słowa spojrzał na nastolatkę w bardzo dziwny sposób. Obciął ją z góry do dołu i wcale się z tym nie krył, Gabrysia się zawstydziła. Podobało mu się, że ma krótkie spodenki, bo szczupłe nogi, zdawały się być jeszcze dłuższe niż to pamiętał. Codziennie wspominał delikatność jej cipki, a smak cudownego eliksiru wypływającego z tej słodkiej szczelinki, wciąż i wciąż przyprawiał go o wzwód, kiedy tylko o tym myślał. Wiedział, że wtedy przegiął, że nie powinien wtargnąć do wnętrza nastolatki, ale na takie refleksje już było za późno.
    
    - Miałaś okres? - zapytał ni stąd ni zowąd, poprawiając na stole narzędzia.
    
    - Tak - skinęła głową i zatrzymała słowa, które może wypadało jej dodać.
    
    - To ...
«12...222324...66»