Obraz życia kobiety w kilku godzinach…
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
obyczajowe,
Masturbacja
codzienność,
różne,
Autor: CichyPisarz
... wzrosło.
Pamiętała, że płonęła ze wstydu, kiedy wrócili na imprezę i przywitały ich dziwne spojrzenia znajomych, bez wątpienia podejrzewające to, co piętro wyżej się chwilę temu działo. Promienisty uśmiech Romka potwierdził domysły zgromadzonych, a uciekający wzrok Gabrysi, rozwiał wszelkie wątpliwości.
Na kolejnych imprezach już regularnie oddawała ciało tym sympatyczniejszym kolegom, ale tylko tym, których lubiła, którzy jej zdaniem coś w sobie mieli. Czy była łatwa? Nie. Ona chciała nadrobić stracony czas, to był jej wybór. Bardzo często, kiedy czuła penetrującego penisa, kiedy ktoś potrząsał jej ciałem, ona myślała o rodzicach, którzy obrzydzali jej tak wspaniałe chwile, jakich teraz doświadczała ponad miarę. Szybko zdobyła popularność wśród światka bardziej rozrywkowych młodzieńców, tym bardziej, że w seksie była coraz lepsza i śmielsza. W tym okresie życia szereg następujących po sobie przełomów, stanowił już swoistego rodzaju przesilenie, sięgnęły krytycznego punktu.
Nie wierzę! Byłam w tedy najzwyklejszą szmatą - mówiła teraz o sobie bardzo krytycznie. Nawet nie chciała kolejny raz liczyć kolegów, którzy korzystali z okazji, a którym umożliwiła dostęp do całkiem niezłego ciała. Musiała sama się przed sobą przyznać, i robiła to co jakiś czas, że nie uprawiała dzikiego seksu, ona się wtedy, najzwyczajniej w świecie pruła na potęgę. Dziwka! - myślała co jakiś czas - dupodajka - dokładała - najzwyklejszy lachociąg - ganiła się w przypływie krytycznych ...
... myśli.
Z czasem pojawiły się pierwsze problemy z wątpliwą reputacją. Śmiechy na korytarzu odbierała jako żarty tworzone na jej temat, spojrzenia koleżanek zdawały się być pełne pogardy, a może zazdrości, ale najtrudniejsze były sytuacje, kiedy koledzy wpychali się do jej łóżka, kiedy ona tego nie chciała. "Przecież wiem, że lubisz" - przekonywali ją, kiedy okazywała dezaprobatę. I często ulegała, zdawało jej się, że nie może postąpić inaczej. Leżała wtedy obojętnie, a znajomi zaspokajali rozdmuchany popęd. Czasem żałowała, czasem dziękowała sobie, że rozchyliła uda przygodnym towarzyszom, nie było co do tego żadnej reguły.
Na trzecim roku studiów przegięła totalnie. Wtedy sięgnęła moralnego dna. Po zaliczeniu roku akademickiego, dała się namówić na wyjazd pod namioty. Rodzicom sprzedała bajeczkę, że jedzie z nią pięć koleżanek z grupy, uwierzyli. Jak mogliby inaczej zrobić, skoro w domu ich córeczka była wzorem studentki - powściągliwa, ze stypendium, z piątkami w indeksie. Taką ją chcieli widzieć. Nie przeżyliby tego, co z udziałem, w ich przekonaniu, grzecznej dziewczynki działo się na dzikim polu namiotowym "gdzieś w Lubuskim".
Koledzy z roku szybko namówili ją na wyjazd. To byli typowi czarusie - przystojni, inteligentni i zwariowani - tacy pociągali Gabrysię. Widziała w nich przeciwstawne cechy charakteru ojca, z takimi lubiła spędzać czas. Zmanipulowali ją. Miała im to za złe, bo gwarantowali, że do obozu zjadą jeszcze jakieś dwie dziewczyny z drugiego roku, jak to ujęli ...