Obraz życia kobiety w kilku godzinach…
Data: 27.05.2022,
Kategorie:
obyczajowe,
Masturbacja
codzienność,
różne,
Autor: CichyPisarz
... - zapytała koleżanka z pracy, Kamila.
- Nic specjalnego. Wracam samochodem z...zakupów - wymyśliła szybko na poczekaniu. Przecież nie powie gdzie był i co robiła.
- Kupiłaś coś fajnego? A gdzie byłaś?
- Tylko spożywkę - ciągnęła kłamstewko - Co, mam ci powiedzieć, że była promocja na sery pleśniowe? - zaśmiała się.
- Nie. Myślałam, że kupujesz jakieś szmatki - wyjaśniła trochę zawiedziona.
- Dobra, mów o co chodzi. Właśnie prowadzę i... - zaznaczyła, że nie powinna w ogóle odbierać telefonu w trakcie jazdy, a temat rozmowy był banalny i nie warty ryzykowania otrzymania mandatu.
Wjeżdżała właśnie na przedmieścia, gdzie policja mgła patrolować drogi wjazdowe, z drugiej strony liczyło się też jej bezpieczeństwo, a w trybie głośnomówiącym nie lubiła rozmawiać.
- Nie, nic, tak tylko dzwonię. Ostatnio się nie odzywałaś.
- Mam sporo pracy, ale jutro może jakaś kawka na mieście? - zrehabilitowała się, bo sama dostrzegła, że w ostatnim czasie zaniedbała znajomość. - Kończę, bo zaczyna się spory ruch. Pa!
- Super, zdzwonimy się. Pa!
Gabriela wrzuciła telefon do torebki z H&M leżącej na siedzeniu obok. Aparat uderzył o obiekt, który kilka chwil temu sprawił jej niesamowitą przyjemność, a teraz leżał zawinięty w worek foliowy, na którego wewnętrznych ściankach zebrały się opary wilgoci. Był widoczny, bo płócienne ścianki torby rozeszły się na bok, kiedy kobieta sięgała po dzwoniący telefon. Przypomniała sobie, o czym tak intensywnie myślała przed rozmową z ...
... koleżanką. Mimo większej ilości samochodów, które pojawiły się znienacka, droga do domu była dość prosta i nie wymagała przesadnej koncentracji. Kobieta znowu zagłębiła się w rozmyślaniach.
Ile ja wtedy mogłam mieć lat? Chyba byłam w siódmej klasie? - próbowała sprecyzować moment, w którym bardziej świadomie i z premedytacją rozpoczęła bawić się cipką. Robiła to też we wcześniejszych latach, ale tamte zdarzenia były incydentalne i często były wynikiem przypadku. Za tych młodszych lat, najczęściej zdarzało jej się to robić na trzepaku za domem i w przydomowych zakamarkach.
Uwielbiała to urządzenie, które mieli wszyscy sąsiedzi, jak nawet nie wszyscy ludzie na Ziemi. Dziwiła się, że w każdym ogródku, na każdym osiedlu taka konstrukcja miała swoje miejsce. Głównie widziała oblegające te stalowe dzieła dzieciaki, młodzież, a o prawdziwym przeznaczeniu tego sprzętu dowiadywała się jakieś dwa, trzy razy do roku, przy okazji jakichś świąt, a na pewno raz - w czasie wiosennych porządków. Małolaty zwisały z nich niczym egzotyczne małpki, a poziom wyszkolenia akrobatycznego niektórych trzepakowych artystów, byłby do pozazdroszczenia przez wielu gimnastyków.
Ona również, jako mała dziewczynka, korzystała z możliwości tej konstrukcji. Czasem nudząc się, wychodziła z domu i w ogrodzie robiła wymyki, odmyki, przewroty i szereg innych akrobacji, do których rodzice się już przyzwyczaili i przestali zwracać na to uwagę. Musiała jakoś zająć czas, bo małe osiedle domków jednorodzinnych ...