1. Rafal na Mazurach cz.1


    Data: 27.05.2022, Kategorie: Brutalny sex Autor: Robert Marchewka

    ... zauważyć.
    
    - Ale my tak tu o mnie gadamy, a tymczasem ty o wiele ciekawszym tematem jesteś – powiedział, puszczając mi oko.
    
    - Ja? Z jakiego powodu?
    
    - A z takiego, żeś straszny pies na baby, nie mylę się? – wypaliła chichocząc.
    
    - Nie wiem…
    
    - Przestań się tłumaczyć! – nie dała mi dojść do słowa. – Nawet teraz oczy bezczelnie wlepiasz w moje nogi.
    
    Zapomniała dodać, że sama co chwila bardziej je odsłaniała. Obłudnica! Nie miałem jednak zamiaru się obrażać, bo wiedziałem do czego zmierza. Zresztą, w jej tonie nie było śladu złości. Tak naprawdę schlebiało jej pewnie, że wlepiam gały w jej uda.
    
    - Bożenko, ale…
    
    - Żadne ale, bez dwóch zdań masz powodzenie u płci przeciwnej i lubisz to wykorzystywać – stwierdziła wesoło. – Tak jak dzisiaj w nocy na przykład.
    
    Przyznaję, zaskoczyła mnie. Milczałem.
    
    - Ledwie przyjechały te dziewuszyska, a już jedna wskakuje ci do portek – Bożenka naigrywała się ze mnie dalej. – Mam lekki sen, a te dzikie jęki niosły się po lesie. Było na co popatrzeć.
    
    Słuchając jej nie zwróciłem uwagi, że zboczyła z drogi. Dopiero teraz zauważyłem, że pod kołami samochodu nie ma już asfaltu tylko piach leśnej drogi.
    
    - Chyba pomyliłaś drogę – wtrąciłem nieśmiało.
    
    - Ja jestem stąd, nie mylę dróg – powiedziała, rozpinając dwa guziki koszulki. Tym samym trzy czwarte jej pełnych piersi zostało odkryte. Jak na swoje lata i dwójkę dzieci były niemal idealne. Okrąglutkie i opalone.
    
    Prowadząc z wprawą znanymi sobie pustymi leśnymi ...
    ... drogami, zdała się na jedną rękę. Drugą sięgnęła do mojego krocza i zacisnęła dłoń na pobudzonym już co nieco fiucie.
    
    - Mniam, mniam – mlasnęła językiem. – Widzisz, sytuacja wygląda tak. Tutaj trudno o fajnego faceta, więc takiej atrakcyjnej babce jak ja bywa czasami ciężko. Najczęściej w wakacje udaje mi się poznać kogoś ciekawego i podokazywać troszkę.
    
    - I…?
    
    - Przekonałam się w nocy co potrafisz i nie odpuszczę ci – dłoń Bożeny tarła moje spodenki na rosnącym z przodu wzgórzu. – Pojedziemy sobie teraz w urocze miejsce, gdzie nikt nie powinien nam przeszkadzać i zrobisz mi tak samo dobrze jak tej blondyneczce.
    
    Nic nie powiedziałem. Poczułem suchość w ustach. Budziły się uśpione we mnie bestie. Pęczniejący kutas rwał się do roboty.
    
    - Schlebia mi to, ale…
    
    - Cicho bądź! Popatrz! – zatrzymała auto i skierowała wzrok gdzieś za mnie.
    
    To było urocze miejsce. Dyskutując z Bożeną nie miałem okazji przyglądać się otoczeniu, a tymczasem znaleźliśmy się na niewielkiej polanie. Mech, którym niemal w całości była pokryta maił intensywną zielona barwę. Gdzieś w pobliżu szumiał potok. Przez korony drzew przebijało słoneczne światło. Być może wyłuskałbym z krajobrazu więcej klimatycznych szczegółów, ale co innego odwróciło moja uwagę.
    
    Bożena.
    
    Nie miała ochoty na podziwianie leśnych obrazków. Ściągnęła bluzkę i spódniczkę, zostawiając tylko skąpe majtki i sandały. Miała rację, była atrakcyjna. Nie dałbym jej czterdziechy za nic.
    
    - Uroki posiadania kasy – zaśmiała się, ...