Księżycowa opowieść (III)
Data: 03.07.2022,
Kategorie:
Fantazja
wampir,
Autor: deal
... mu kawałek ciała. - Artur! - Chwyciłam jego głowę i próbowałam ocucić, ale nie dało to większych rezultatów.
"Co robić, co ja mam zrobić?" myślałam spanikowana, "przecież nie zadzwonię na pogotowie!". Próbowałam go podnieść, ale byłam zbyt słaba.
- Co ja mam, kurwa, z tobą teraz zrobić? - Spojrzałam na niego bezradnie. Nawet nie wiedziałam czy żyje. Ba, nawet nie wiedziałam jak to sprawdzić. Człowiek, to co innego, bicie serca, puls, źrenice. Ale tu? ¬renice! Podniosłam jedną powiekę, oko świeciło słabym rubinowym blaskiem, ale źrenica natychmiast zrobiła się węższa.
"Żyje! Dziękuję Boże, dziękuję!"
Wiedziałam już, że w tym bezwładnie leżącym ciele jest jeszcze Artur, ale kompletnie nie miałam pojęcia co mam robić.
"Gdybym tylko znała kogoś takiego jak ty..." pomyślałam smutno. Nagle w mojej głowie pojawiła się myśl. Przypomniało mi się, że mówił coś o swoim przyjacielu.
"Jak on miał? Damian? Daniel? Dorian? Dominik!" olśniło mnie nagle. Wyjęłam szybko telefon z jego kieszeni i odszukałam numer zapisany pod tym imieniem. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i... jeden sygnał... drugi... trzeci...
"Odbierz, do cholery, odbierz!"
- Cześć, brachu! Kopę lat! - Usłyszałam wesoły głos w słuchawce.
- Mówi Klara. Nie ważne kim jestem. Artur potrzebuje twojej pomocy. Jesteśmy w jego domu. Śpiesz się, chodzi o jego życie. - Mówiłam jak automat. Po drugiej stronie najpierw zapanowała cisza, a po chwili połączenie zostało przerwane. Odłożyłam telefon i chwyciłam dłoń ...
... Artura.
- Wytrzymaj, błagam, wytrzymaj... - Głaskałam jego włosy. Położyłam się obok i zamknęłam oczy.
"Nie wiem gdzie wampiry trafiają po śmierci, ale jeżeli panie tego miejsca mnie teraz słyszysz, to błagam, nie zabieraj mi go. Nie teraz."
Poczułam łzy pod powiekami. Piekące. Paliły w oczy jakby były z czystej soli. Spadła jedna. Druga. Trzecia.
- O kurwa... - usłyszałam głos nad sobą. - Niezły szajs.
Otworzyłam oczy i usiadłam. Przede mną stał wysoki blondyn o szerokiej szczęce, typowo słowiański typ urody. Pełne usta, pomimo przerażenia wymalowanego na twarzy, wciąż wydawały się uśmiechać, co nadawało mu łobuzerskiego wyglądu. W jego oczach malował się strach. Nie były rubinowe jak u Artura. Miały kolor najczystszego szkarłatu. Nie chciałam wiedzieć dlaczego.
- Chodź mała. - Zwrócił się do mnie. - Zaniesiemy go do środka, zanim ktoś nas zobaczy. - Założył sobie rękę Artura na szyję i podźwignął go do góry. Zupełnie jakby ten nic nie ważył. Położyliśmy go w białej sypialni.
- Słuchaj... - Spojrzał na mnie i zmarszczył nos. - Kurwa, ale szajs. - Potarł czoło. - Nie wiem jak ci to powiedzieć... Ale skoro tutaj jesteś, to znaczy że wiesz cośmy za jedni. Artur wyrwałby mi serce i je zeżarł, gdyby stała ci się jakaś krzywda z mojego powodu.
"Mi, krzywda?"
- Więc... - przerwał na chwilę jakby ważąc słowa.- Ja pierdolę, dziewczyno, ciężko mi się skupić! - Wybuchnął.- Stoisz tu, taka prawie naga, świecisz mi tymi wszystkimi żyłami po gałach, każda z nich ...