1. Klin


    Data: 11.07.2022, Kategorie: kleryk, Nastolatki chemia, podstęp, internet, Autor: MrHyde

    ... Nigdy nie byliśmy razem.
    
    Bywa, że prozaiczna prawda stanowi największą niespodziankę.
    
    — Jak to?! I nawet ani razu?
    
    — Co ani razu?
    
    — No... nie przespałeś się z nią?
    
    — Nie!
    
    — Nie mów, że się nawet nie całowaliście po kątach...
    
    — Ani razu — przyznał Piotrek, popadłszy w jeszcze głębszą melancholię. Zdał sobie sprawę, że żałował niewykorzystanej szansy.
    
    — A z innymi?
    
    — No, był buziak. Ale wiesz... Ja od zawsze wiedziałem, że zostanę księdzem. — Dziwne, nawet dla przyszłego księdza, niewyobrażającego sobie życia nie w celibacie, szczere przyznanie się, że jest się prawiczkiem, potrafi sprawić trudność. — A ty? Masz dziewczynę?
    
    Jak sięgnąć pamięcią, na tematy damsko-męskie Piotrek rozmawiał w zasadzie tylko z dwiema osobami: z Darkiem, śmiejąc się do rozpuku z rubasznych żartów i uzupełniając je swoimi mniej lub bardziej dowcipnymi uwagami, i z Justyną. Rozmowy z nią były bardziej abstrakcyjne, o zasadach, możliwych problemach, uczuciach, niedopowiedzeniach... I nigdy nie dotyczyły jego lub niej osobiście, tylko innych osób, tak jakby temat miłości i seksu ich dwojga nie dotyczył.
    
    I znów, po latach, grzeszny temat wypłynął dzięki Darkowi. Student seminarium jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki zapomniał o swym powołaniu. Zapragnął wiedzy o tym, z czego zrezygnował i co stracił.
    
    — Ja i dziewczyna? Nie żartuj! — zaśmiał się Darek. — Dłużej niż miesiąc żadna ze mną nie wytrzyma.
    
    Weszli na górę i przy cydrze zmienili temat rozmowy. Studia, ...
    ... rynek pracy, życie w kosmosie, sposoby docierania do prawdy. Po pięciu latach przerwy mieli spore zaległości. W końcu, gdy przy trzeciej butelce doszli do konfliktu na linii religia-nauka zgodnie stwierdzili, że to temat na dłuższą dysputę i że będą kontynuować innym razem. I że pora wrócić do spraw przyziemnych, czyli do kobiet.
    
    — Stary, nie idź na ten ślub. Dobrze ci radzę. Odpisz, złóż gratulacje w liście, ale nie idź. Na weselu będziesz musiał udawać, że się cieszysz jej szczęściem, kłamać w żywe oczy. Potrzebne ci to? Swoją obecnością tylko przyłożysz rękę do tego nieszczęścia i rozdrapiesz rany. Nie rób tego, Piotrek!
    
    — Jakoś nie wypada nie iść.
    
    — No to przynajmniej nie idź sam. Weź z sobą jakąś pannę, a nie jak sierota... Chociaż, w twojej sytuacji, no nie wiem, ksiądz z panną... Nie, tak nie wypada.
    
    — E, nie. No, co ty? — wydukał Piotrek. Jednak jego mimowolny uśmiech, nie do stłumienia, i nagle rozpromienione oczy mówiły, że w jego głowie zakrążyła myśl nielicująca z habitem kleryka.
    
    — Piotrek! Ty naprawdę jeszcze nigdy nie baraszkowałeś z żadną dziewuszką? — Darek szturchnął go w ramię po kumplowsku.
    
    — Nie.
    
    — To masz przed sobą dwie opcje: albo wyrywasz zupełnie zieloną małolatę, albo uświadamia cię starsza, doświadczona babeczka. Co wybierasz?
    
    — Ale... – jęknął kleryk, coraz bardziej chętny poddać się pokusie.
    
    — Żadne ale, Piotrek! Co to za ksiądz, co w życiu nie miał baby?! Poszedłbyś się do takiego wyspowiadać? — Darek już w łonie matki ...
«1234...16»