Autokarowa love
Data: 18.07.2022,
Kategorie:
podróż,
Romantyczne
Klasycznie,
Autor: Eunomia
... pocieszenie, a tym razem to on mnie zaskoczył. Przysunął się bardzo blisko, popatrzył najpierw w moje oczy, zlustrował całą twarz i zatrzymał się na ustach. Wytworzyło się między nami napięcie, które miłym prądem rozchodziło się w podbrzuszu. Chwila przeciągała się w nieskończoność. Jeszcze raz popatrzył w moje oczy, nie wyczytał w nich budującego się sprzeciwu i pocałował mnie. Najpierw delikatnie, zaledwie muskając wargi, potem do mocniejszego pocałunku dołączył niecierpliwy język, który poznawał się z moim. Całował znakomicie z takim żarem, że mogło się wydawać, że parzy mnie swoimi ustami. Nasze zaangażowanie osiągnęło to stadium, w którym do ust dołączają dłonie poznające ciało drugiej osoby. Muskał moje plecy, ramiona, a ja przycisnęłam jego głowę jeszcze mocniej do siebie. Co za cudowne uczucie! Bez udziału umysłu oddawaliśmy się narastającej przyjemności. Mogłoby się wydawać, że pocałunki nie doprowadzają do prawdziwego wrzenia w podbrzuszu. A guzik prawda! Doprowadzają wówczas, gdy druga osoba wie, jak rozognić pożądanie partnera. Tak było w moim przypadku. Nie rozstając się z moimi wargami, pchnął mnie i położył się na mnie. Jaki wspaniały ciężar! Pocałunki stały się bardziej namiętne, bardziej mokre. Jego usta zjechały na moją wrażliwą szyję. Słyszałam, jak jego oddech przyspieszył, jak wzrastało jego podniecenie. I moje również. Zataczał chaotyczne kręgi językiem na szyi i barkach, by po chwili dać mi z powrotem najlepsze namiętne pocałunki w ...
... życiu.
Trwalibyśmy tak i trwali, gdyby nie uporczywe walenie do drzwi. Szybko usiedliśmy na łóżku, poprawiłam piżamę i już miałam wstawać, gdy zza uchylonych drzwi wyjrzała głowa Maćka.
- Siemano, idę na piwo, idziecie... - spojrzał na nas i chyba zrozumiał, co przed chwilą zaszło. – dobra, nie przeszkadzam. – I już go nie było.
Popatrzyłam w te najpiękniejsze zielone oczy, rumieniąc się. Wstał, myślałam, że teraz podejdzie do mnie, a on zabrał bluzę, spodnie, szepnął ciche „przepraszam” i wyszedł z pokoju. Stałam oniemiała. Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Wykazywał przecież tyle inicjatywy, żaru, zaangażowania. Musiałam się przewietrzyć, wyszłam na balkon.
Zbeształam się w myślach, że do takiej sytuacji dojść nie powinno, ale na samo wspomnienie jego pocałunków, dłoni, robiło mi się ciepło i błogo. Nigdy bym nie podejrzewała, że stać mnie na taką swobodę w zachowaniu z właściwie obcym mężczyzną. Na miłość boską! Ja go prawie nie znam. Hormony i długa samotność zrobiły mi kisiel z mózgu. Stałam na balkonie, obserwując pustoszejące już baseny hotelowe. Odeszła ochota na sen, na odpoczynek, przyszły za to niechciane myśli, rozważania o zaistniałej sytuacji. Dlaczego tak postąpił? Dlaczego sam zaczął? Dlaczego nie powiedziałam nie? A przede wszystkim: dlaczego po tym wszystkim odszedł tak po prostu? Zdałam sobie sprawę, że do tego zdarzenia przyczyniło się nasze opowiadanie o przeszłości. Wylane smutki, gorycz, samotność zbliżyły nas na tyle mocno, że do takiej sytuacji dojść ...