Blanka, cz. 1.
Data: 21.07.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... stanowiska pracy.
Niespecjalnie interesowałam się tymi sprawami. Studia i związane z nimi problemy przysłaniały mi cały świat.
– Niedługo buty będą na kartki – westchnęłam rozbawiona i spojrzałam na paszport. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że mój żart już za kilka lat stanie się rzeczywistością. I nie będzie wielkiego wyboru.
Już nie chciałam myśleć o takich sprawach, bo długie lata rodzice intensywnie oszczędzali i teraz zrozumieli, że nie będą w stanie kupić samochodu. A planowali zakup „malucha”. Propaganda partii i rządu obiecywała, że będzie na kieszeń każdego, ale po dwóch latach okazało się, że rodziców jednak nie stać na taki wydatek. W zasadzie do kupienia był tylko na talony, bo w normalnej sprzedaży kosztował prawie dwukrotnie więcej i czekało się bardzo długo. Ale dostać talon też nie było łatwo... A posiadanie talonu też nie gwarantowało natychmiastowego zakupu.
Właśnie trzymam w ręku kartkę „bilet towarowy” na cukier, którą włożyłam do saszetki razem z paszportem. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, jak i kiedy wepchnęłam bon na cukier do paszportu.
– Cholera! Trzeba było zostawić rodzicom, a tak... Przepadły! – zmartwiłam się swoim odkryciem. Jeszcze nikomu nie zwierzyłam się. Nawet rodzicom. Wtedy by mnie nie puścili i nie zapłacili za bilety. Nikt o tym nie wiedział. Już nie zamierzałam wrócić do kraju. Chciałam zostać na Zachodzie!
W pociągu od razu poczułam, że wpadłam w inny świat. Wszyscy jakby lepiej ubrani niż osoby, które widywałam ...
... na co dzień. Kobieta, która sprawdzała bilety, też była jakby bardziej uprzejma i uśmiechnięta. Ładnie ubrana pracowniczka „Wars-u” sprzedawała herbatę i kawę. Kobieta siedząca pod oknem zażyczyła sobie kawę. Kiedy usłyszałam cenę, zrobiło mi się gorąco. Całe szczęście, że zgodziłam się na termos z herbatą przygotowany przez mamę. Wagon też był chyba czystszy niż te, którymi jeździła w kraju. Cztery osoby, 30–40-letnie, szybko zgadały się i rozmawiały tylko o tym, co i gdzie można najkorzystniej sprzedać w Berlinie. Zaaferowane tematem, ciągle weryfikowały atrakcyjność przewożonych przez siebie towarów i dyskutowały o terminach wyprzedaży. Dla nich inni pasażerowie nie istnieli. Szybko znudziłam się ich gadaniną. Elegancka pani, która siedziała naprzeciwko mnie przy oknie przez całą podróż nie odezwała się ani słowem. Drzemała albo patrzyła w okno, albo uważnie kartkowała katalog odzieży. Co jakiś czas ukradkiem spoglądałam na kobietę. Zazdrościłam jej takich ciuchów.
*
Podekscytowana, zdenerwowana i zarazem radosna patrzyłam w okno pociągu. Wszystko było nowe, ale i jedną wielką niewiadomą. Tyle nadziei wiązałam z tą podróżą! Krajobraz migał za oknem. Jechałam do RFN! Na razie do Berlina Zachodniego. Do rodziny. Dalekiej rodziny. Kiedy otworzyła się taka możliwość, na początku nie potrafiłam nawet skojarzyć ciotki, która odezwała się do mamy, ale w końcu liczyła się możliwość wyjazdu. Rodzice nie bardzo mieli ochotę jechać. Nie rozumiałam ich. Ja od razu mogłabym się ...