Blanka, cz. 1.
Data: 21.07.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Tomnick
... pakować! W końcu rodzice z oporem zgodzili się na mój wyjazd. Wówczas dowiedziałam się, że mama od lat utrzymywała z byłą żoną brata luźny, listowny kontakt. Nie potrafiłam ich zrozumieć.
Żyłam tym wyjazdem już od wielu tygodni, ale teraz, kiedy siedziałam w pociągu, uwierzyłam, że już niedługo zobaczę ten mityczny Zachód. Nareszcie! Na co dzień znałam go tylko z opowiadań tych, którzy tam bywali, grubych katalogów mody, pożyczanych od innych i przeglądanych dziesiątki razy. Niektóre strony znałam na pamięć. Widziałam w nich ceny ciuchów i nie wierzyłam, że odzież w RFN może być aż tak droga.
– No, ale tam zarabiają znacznie więcej niż u nas – uspokajałam siebie.
*
Teraz w milczeniu patrzyłam w okno pociągu. Nie ruszyłam się od pół godziny. Wracałam do kraju. Chciałam jeszcze pooglądać ten kraj. Nie tak wyobrażałam sobie wyjazd. Byłam rozczarowana. Taka porażka... Liczyłam, że znajdę jakąś pracę i zarobię trochę marek.
Ale te sklepy! Wszystkiego można dotknąć, przymierzyć. Każda sprzedawczyni taka skłonna do pomocy... Galeria Kaufhof, C&A, Karstadt... Pół dnia straciłam z ciotką, zwiedzając potężne galerie. Część odzieży wisiała na wieszakach przed sklepami. To było spore zaskoczenie. Dodatki sprzedawano nawet po kilka sztuk i taniej. I nikt nie rzucał się na towar! Kręciłam głową z niedowierzaniem, kiedy po raz pierwszy stanęłam przed sklepami.
– U nas nie zdążyliby wystawić tego przed sklepem, a już by zniknęły – uśmiechnęłam się do siebie. Byłam w ...
... McDonaldzie, i w chińskiej restauracji, i we włoskiej, a potem w arabskiej. I jeszcze w greckiej. Ciotka była zmęczona bieganiem po Ku-dammie i miała swoje obowiązki zawodowe. Dostałam od ciotki trzysta marek w prezencie i przez trzy dni biegałam sama po Berlinie, rozważając, co kupić sobie i rodzicom za te pieniądze. Z trudem powstrzymywałam się przed ich szybkim wydaniem. Chętnie korzystałam z metra i kolejki miejskiej. Ciotka kupiła mi "sieciówkę". Z dnia na dzień przekonałam się do tych środków transportu, a z mapką w kieszeni podróżowałam bez obaw. Tylko nie zbliżałam się do wschodniej części Berlina. Nie chciałam.
– Tamtej rzeczywistości mam dość na co dzień – tłumaczyłam sobie i ciotce, która chciała mi pokazać mur, wartownie i platformę obserwacyjną. Po tym komentarzu więcej nie wracałyśmy do tematu.
Z zazdrością patrzyłam na samochody berlińczyków. Na ich ubrania. Moje wydawały się teraz takie.. siermiężne. Ciotka w prezencie kupiła mi kilka dobrej jakości T-shirtów, więc codziennie ubierałam inny. Na ulicach tak czysto. I tyle zieleni w mieście. Z ciotką byłam u jej znajomych, więc podziwiałam metraż i wyposażenie mieszkań. Pojechaliśmy również do Ikei, ale tylko zwiedzać, bo mąż ciotki wyjaśnił, że tutaj kupują ludzie na dorobku, a nie stabilni zawodowo i zamożni. Oszołomiła mnie możliwość wyboru. I kolorystyka. W zasadzie wszystko mi się podobało. I tyle rzeczy chciałabym od razu kupić! Z tego samego powodu omijaliśmy sklepy „Aldi”. Ciotka robiła zakupy w innych ...