Noc komety
Data: 23.07.2022,
Kategorie:
akcja,
horror,
Fantazja
Autor: Man in black
... drzwi są wyposażone w zamek wewnętrzny. Przekręca go i robi krok w tył. Szalony atak nie ustaje. BUM–BUM–BUM, dziki szturm nosi wszelkie znamiona furii. Dopiero teraz dociera do niej, że w płucach ma rozżarzone węgle. Klęka i zgina się wpół. Po chwili już wymiotuje. Boże, co za katorga. Przeciera załzawione oczy i brudne usta. Rozgląda się dookoła. Pomieszczenie jest ciasne. Ma co najwyżej dwa metry szerokości i jakieś trzy, może trochę więcej długości. Łapie za metalowy regał i szarpie nim. Za drugą próbą udaje się go przewrócić. Z regałów z trzaskiem sypią się na podłogę butelki i mnóstwo drobiazgów. Teraz regał stanowi doskonałą zaporę. Dziewczyna trochę się uspokaja.
Mimo wszystko spogląda z niepokojem na drzwi. Na razie zdają się trzymać na miejscu, ale jak długo? W pomieszczeniu gospodarczym leży mnóstwo detergentów, szmat, mopów i papierowych ręczników. Jest tutaj wszystko to, na co nie zwracała uwagi przez kolejne miesiące pracy. Jednak w końcu pomieszczenia dostrzega niewielkie biurko. Oświetlenie awaryjne nie pozwala jej się przyjrzeć z daleka. Musi podejść bliżej. Podchodzi i zauważa telefon. To stacjonarny aparat Lucenta. Przy guzikach szybkiego wybierania na jeden zwraca szczególną uwagę. Ktoś zapisał przy nim ołówkiem OCHRONA.
*
Andrzej zerka nerwowo w stronę oblężonej kraty. Ma wrażenie, że z każdą chwilą tych skurwysynów przybywa. Na razie stal wytrzymuje. Dziękuje w myślach Bogu i temu, kto uznał, że taka zapora jest tutaj konieczna. W przeciwnym ...
... razie byłoby już po nim. Nagle z głębi holu dociera do niego szuranie. Jakby ktoś powłóczył nogą. Dźwięki są coraz bliższe. Po chwili pełnej niepewności na horyzoncie pojawia się człowiek w garniturze. Część twarzy ma głęboko pogryzioną. Broczy krwią. Garnitur jest podarty, ale i tak wygląda, jak ponury żart. Intruz warczy i rzuca ślepiami we wszystkie strony. Wreszcie zauważa ofiarę.
Ochroniarz czuje, że krew ścina mu się w żyłach. Mimo to jakimś cudem udaje mu się opanować. Zachowuje zimną krew. Nie do końca świadomy tego faktu, rozpina mankiety koszuli i podwija rękawy. Potężne przedramiona napinają się, kiedy zaciska pięści.
– Pan do kogo?? – nie ma pojęcia, skąd bierze się w nim ten czerstwy żart. – Zoo jest na drugim końcu miasta.
Zdziczały człowiek w porwanym garniturze słucha, kręci głową i szczerzy zęby. Szybko jednak rusza do ataku. Złamana noga w kolanie zdaje się mu w tym w ogóle nie przeszkadzać. Andrzej łapie gaśnicę i wychodzi naprzeciw przeznaczeniu. Adrenalina rozsadza mu żyły. Kiedy napastnik rzuca się na niego, ochroniarz odbezpiecza gaśnicę i kieruje na napastnika biały strumień. Chmura dymu wylatuje z wściekłym sykiem. Atakujący jest zdezorientowany, przebiera rękami, jakby chciał się opędzić od nieistniejącego stada os. Wtedy mężczyzna łapie czerwoną butlę i uderza go prosto w twarz. Raz, drugi i za trzecim dziwny człowiek w garniturze ląduje na plecach. Chwilę później gaśnica ląduje na jego głowie. Słychać obrzydliwy trzask. Z twarzy intruza ...