Barbara (I)
Data: 28.07.2022,
Kategorie:
małżeństwo,
gra,
Zdrada
impreza,
Autor: Diabełwgłowie
... kiedykolwiek! To dlaczego pieprzysz się z nią raz w miesiącu? – zadałem sobie pytanie. Dlaczego tak rzadko wyznajecie sobie miłość? Dlaczego nie prawisz jej komplementów? Dlaczego reagujecie na siebie coraz większą obojętnością?
Za to ten jej prawi komplementy, z pewnością – pomyślałem znowu ukłuty zazdrością, patrząc j jak podpity amant próbuje jej coś szeptać do ucha. Widząc jej uśmiech domyśliłem się, że są to raczej miłe słowa. Znowu spojrzała na mnie błyszczącymi oczami. Cały czas wodząc wzrokiem uśmiechała się tylko, kiedy dłoń partnera miętosiła jej pośladek w tańcu. Widok był tyleż niesmaczny, co podniecający. Na szczęście utwór dobiegł końca. Pospieszyłem odbić moją małżonkę ku wyraźnemu rozczarowaniu jej adoratora, który cmoknął ją w dłoń na zakończenie tańca i powoli oddalił się w mrok mamrocząc coś o pięknych damach.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałem Basię wzburzony jak tylko znaleźliśmy się przy stoliku – macał cię po tyłku, a niewiele brakowało by zaczął macać po cyckach. Trochę przegięcie! To zupełnie obcy facet! – dodałem z wyrzutem.
- Ooooo, zazdrość się włączyła!!! - odparła z nutą sarkazmu Baśka. – Przynajmniej ktoś ze mną zatańczył tego wieczoru gdy mój Krzyś (mam na imię Krzysztof) zajęty był gadaniem o piłce nożnej z kumplami. Do czego niby miało dojść? – dodała – był zalany. Pewnie jutro nawet nie będzie mnie pamiętał.
- Jesteście beznadziejni, wszyscy – dodała z rezygnacją w głosie.
- Nie dąsaj się już – podjęła temat po chwili milczenia ...
... – w końcu nic się nie stało. Nie poszłam z nikim do łóżka. Trochę podrażniłam twoją zazdrość i to chyba skutecznie – jej spojrzenie świdrowało moje oczy.
- Taaaaak, dość skutecznie – odparłem. - Jesteś piękną kobietą – dodałem przysuwając się do niej bliżej i po chwili nasze wargi złączone były w pocałunku. Pocałunku innego niż wszystkie przez ostatnie kilka lat. Był bardziej namiętny i wilgotny. Poczułem ciepło w podbrzuszu. Basia chyba też to poczuła, bo szepnęła tylko – chodźmy do domu.
Nasz seks dawno nie wyglądał tak dziko jak tej nocy. Wypadliśmy z taksówki jak dzicy. Już na klatce schodowej zacząłem dobierać się do mojej żonki. Gdy tylko znaleźliśmy się w przedpokoju zacząłem zdzierać z niej ubranie. Całe szczęście, że dzieci pojechały na weekend do dziadków – pomyślałem.
Drogę do sypialni znaczyła nasza garderoba. Gdy w końcu dotarliśmy do łóżka, rzuciłem się na nią jak zwierz. Nie było gry wstępnej, nie tym razem. Podczas, gdy moje wargi łapczywie szarpały jej sutki, dłoń szukała źródła gorąca między nogami. Gdy znalazła, rozległ się jęk zadowolenia.
- O taaaak, czujesz jaka wilgotna – dyszała Basia – wsadź mi go, wsadź mi swoją pałę!
Nie trzeba było mnie długo prosić. Atmosfera wieczoru, dłoń obcego na tyłku mojej żony i ta dzikość, o której prze ostanie lata zapomniałem, podziałały jak afrodyzjak. Pomimo wypitego alkoholu mój kutas prężył się dumnie i szybkim ruchem znalazł drogę do wilgotnej szparki. Nasze języki znowu zatańczyły ze sobą. Zacząłem ...