-
Góry są zdradliwe
Data: 29.07.2022, Kategorie: Zdrada kontrolowana, małżeństwo, nieznajomy, Autor: BlueNight
... się w saunie. – Idę. Wiesz co – wyszeptała konfidencjonalnie. Najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy, że ktoś może stać nieopodal – Miło było wczoraj. Ten chłopiec okazał się bardzo – zawiesiła głos, szukając słowa – sympatyczny. – Mhm, bardzo. Szkoda, że nie ma jakiejś koleżanki w swoim wieku – rzucił rozmarzonym głosem. – Tobie tylko to w głowie. – Jak szaleć, to szaleć. Czasem trzeba się nieco odmłodzić. – Mhm. Poużywać życia. – Dokładnie. Pocałował pulchną damę i spokojnym spacerem ruszyli przed siebie. – I młodości nawet jeśli, tylko cudzej. – Może i nam się udzieli. – Jestem gotów próbować do skutku. Oboje ruszyli w stronę sali jadalnej. Stałam przez moment schowana i mocno skonfundowana. * Gdy wróciłam z toalety, na sali małżeństwo zabierało się za posiłek. Ominęłam ich, unikając, jak ognia ich spojrzeń. Poszukałam wzrokiem Marka, widząc tylko jego opuszczone miejsce i leżące talerze z resztką moich kanapek i jajecznicy. Po chwili znalazłam go. Stał w towarzystwie Tomka i dyskutowali o czymś żywiołowo. – O czym tak dyskutujecie, kochanie? – O planach na dalszy ciąg dnia. – Sądząc po twoich gestach, muszą być bardzo interesujące. – Uśmiechnęłam się. – To chyba moja wina – Tomek wtrącił się. – Próbuję go namówić na wyjazd do Czech. Wybieramy się tam z Sandrą i myślałem, że może przyłączycie się do nas. Skoro i tak, ponoć nie macie planów. – Wyjazd do Czech? Brzmi nieźle. Może pojedziemy naszym autem, co? – A ...
... będziesz prowadzić? – Zagramy w marynarza. – Przegrany obędzie się bez czeskiego piwa. – Oj tam, obędzie się – Tomek podjął temat – najwyżej odpuści jedną, czy dwie kolejki. Planujemy wyjazd na cały dzień. Znajomi polecali mi świetne miejsce po czeskiej stronie. – Czyli mamy plan na dzisiaj, co Jula? – Marek zagadnął czule. Wiedziałam, że to jego standardowe zagranie. Brakowało mu tylko oczu kota z bajki o zielonym ogrze. Miałam dzisiaj niezły humor, a po tym, co Marek zrobił mi w sypialni, a potem jeszcze pod prysznicem… Mówiąc wprost, byłam gotowa zgodzić się na wiele. Pozostawało mieć nadzieję, że Sandra jest nieco mniej stereotypowa niż się tego spodziewałam i wytrzymam z tą chodzącą lalką Barbie cały dzień. O wilku mowa. Główka z platynowymi blond włosami wychyliła się na dziewiątej. Podkradłam Markowi kubek i ku jego poirytowania zajęłam się jego skrzętnie zaparzoną kawą. Czeska strona Beskidu przywitała nas słońcem. Lekki chłodny wiaterek i czyste błękitne niebo sprawiały, że niemal rozpływałam się z zachwytu. – Serio, jesteś pierwszy raz w górach? – zapytałam Sandry. – Kolonia w podstawówce, chyba się nie liczy, prawda? – zapytała z uśmiechem. – No, to trochę czasu minęło. – Ha, no fakt. Jak tu pięknie Sandra niemal przykleiła się do szyby auta, obserwując mijany krajobraz. Przyznaję, że zaskoczyło mnie to. Spodziewałam się, że spędzi trasę wlepiona w telefon albo kurtuazyjnie udając, że jej się podoba. Co więcej, gdzieś zniknęła ta ...