1. Góry są zdradliwe


    Data: 29.07.2022, Kategorie: Zdrada kontrolowana, małżeństwo, nieznajomy, Autor: BlueNight

    ... materiale spodni pojawi się zaraz plama.
    
    – Jesteś piękna, wiesz. Kocham cię.
    
    – A ja, czasem mam ochotę cię strzelić w łeb. – odpowiedziałam pod nosem. – Też cię kocham – dodałam, zasłaniając pierś. Brodacz podniósł się zza stolika. Był wysoki, poprawił wyświechtaną skórzaną kurtkę i podszedł do nas.
    
    – Ma pan piękną kobietę – zagadnął łamaną polszczyzną.
    
    – To moja żona i dziękuję – odpowiedział Marek.
    
    Objął mnie czule, dając tamtemu do zrozumienia, że jest gotowy bronić mnie.
    
    – Gratuluję. Może dacie sobie postawić piwo. Zasłużyliście za taki pokaz.
    
    – Nie piję. Proszę to potraktować jako mały prezent – uśmiechnęłam się. Facet odwzajemnił uśmiech, skinął głową.
    
    – Na pewno nie zapomnę. Facet, dbaj o nią, bo taka kobieta to skarb – żachnął się – Chyba że namówię cię na ciąg dalszy – spojrzał mi w oczy.
    
    Miał ładne, zielone oczy, okolone w kącikach siateczką zmarszczek.
    
    – Obawiam się, że nie ma na to szans – odpowiedziałam – Proszę podziękować mojemu małżonkowi za ten pokaz. Chyba że…. – zamilkłam i szepnęłam coś do Marka.
    
    Marek spojrzał na mnie zaskoczony i pokręcił głową, nie dowierzając, ale potem przytaknął.
    
    – Wyjdziemy na zewnątrz? Może to twój szczęśliwy dzień – stwierdził, obserwując uśmieszek na twarzy obcego mężczyzny.
    
    – Już wygląda nieźle. Nie wiem, co ta mała kombinuje, ale wchodzę w to – roześmiał się, poprawiając szeroki pas.
    
    Nie należałam do niskich, ale przy nim większość wydawała się niknąć. Nie wiem, czy to co chciałam ...
    ... zrobić było błędem, ale byłam gotowa zaryzykować.
    
    Wyszliśmy z pubu. Marek zamykał grupę, ja ją prowadziłam. Skierowałam się wprost na parking, otoczony niskim murkiem i szpalerem krzewów. Stanęliśmy w spokojnym miejscu. Nie pozwoliłam obcemu się odezwać, uciszyłam go i zaczęłam mocno ugniatać jego krocze. Wyglądał na zaskoczonego. Czułam bijącą od niego żądzę, gdy rozpięłam mu spodnie, uwalniając gruby organ o ciemno szkarłatnej główce.
    
    Wyjęłam go całego wraz z dużą parą jąder. Chwyciłam je w jedną dłoń, drugą masując członek.
    
    – Dzisiaj masz szczęście.
    
    – Tak – sapnął.
    
    – Piękny ptak – zacisnęłam na nim palce, przygryzając wargi, zniecierpliwiona.
    
    Zbliżyłam się bardziej, gdy zacisnął palce na moich pośladkach. Widziałam, że miał ochotę mnie pocałować. Duża dłoń zniknęła pod bluzą w poszukiwaniu moich, nie chronionych stanikiem piersi. Jęknęłam głośno, z trudem tłumiąc podniecenie. Zbliżył do mnie usta, ale odchyliłam się na bok. Nie byłam gotowa na pocałunek obcego mężczyzny. Wiem, że to dziwne, w ustach kogoś, kto zaraz będzie w nich trzymać przyrodzenie tamtego, ale taka prawda. Są granice, których nie chciałam przekraczać i cieszyłam się, że on to rozumie. Odepchnęłam jego ręce i pochyliłam, biorąc szeroki penis do ust i liżąc go. Wtedy poczułam na sobie dłoń Marka. Stał za mną. Wypięłam się mocno w jego stronę. Rozpiął mi spodnie i szarpnięciem, opuścił na wysokość kolan. Wszedł we mnie, wypełniając swoją obietnicę. Każde zwierzęce pchnięcie sprawiało, że ...
«12...567...»