1. Sucze ziele (III)


    Data: 01.09.2019, Kategorie: wakacje, delikatne, femdom, Autor: Wyssane Historie

    ... powiedziała mu więcej niż kiedykolwiek, była jedną z ostatnich. Spotykał ją parokrotnie, jednak czuł, że zdarzyło się coś poza jego zrozumieniem. Miał niewytłumaczalne wyrzuty sumienia. Próbował przykryć je siłą jaką dawało mu odkrycie, jednak zostawał z moralnym kacem.
    
    Dwa dni. Podświadomie wiedział, że nie zdobędzie się na nic. Zaczął już planować scenariusz, w którym zaczepia ją przed wyjazdem, może wymieniają numery, może jakieś znaczące, punkt zaczepienia na przyszłość.
    
    Frustracja przerabiania po raz kolejny tej samej batalii z samym sobą sprawiła, że zatopiony w myślach, odciął się od rzeczywistości wieczornego lasu. Gdy więc zza zakrętu wyłoniła się postać, miał wrażenie, że to jego myśli się zmaterializowały.
    
    Siedziała pod drzewem i masowała kostkę, z kwaśnym grymasem bólu na twarzy.
    
    Zaskoczony, czuł się niepewnie, jednak sytuacja wymagała zaangażowania.
    
    - Hej Marysiu, co się stało? - zapytał zdając sobie sprawę z bezsensowności pytania zadanego w takich okolicznościach - Skręciłaś kostkę?
    
    - Chyba. Źle stanęłam, myślałam, że doczłapie, ale musiałam zrobić przerwę.
    
    - Spuchła?
    
    - Sama nie wiem, sprawdź.
    
    W normalnych okolicznościach zląkłby się, teraz jednak, po świeżo przebytej wewnętrznej debacie, postanowił się nie cofać. Ukląkł i delikatnie położył jej nogę na swoich kolanach. Starał się ukryć ekscytację.
    
    Syknęła.
    
    - Nie wygląda na zwichniętą. Zimny okład i wizyta u pielęgniarki pewnie nie zaszkodzą.
    
    - Dziś może być ...
    ... ciężko.
    
    Rzeczywiście, pora była późna, ambulatorium w ośrodku przyjmowało przez parę godzin dziennie.
    
    - Prześpię się z tym i zobaczymy, co będzie rano. Pomożesz mi wrócić?
    
    - Jesteś pewna?
    
    - Jasne, skręciłam już kiedyś tę nogę i było znacznie gorzej. Potrzebuję dostać się do domu.
    
    Do ośrodka był niecały kilometr po piaszczystej drodze. Kuśtykanie po niej byłoby mocno uciążliwe. Wahał się co zrobić, w milczeniu analizując sytuację. Gdy spojrzał niepewnie na Marysię, ta, bez zastanowienia zarzuciła mu ręce na szyje. Chwycił ją pod kolanami i uniósł. Przejęcie redukowało wysiłek. Byłby ją w stanie nieść znacznie dalej. Czuł jej ciało pod dresowymi spodniami i bluzą. Skóra rąk, które zarzuciła mu na szyję, pachniała kwiatowym mydłem.
    
    Gdy zbliżali się do ośrodka, czuł narastające napięcie. Jej półuśmiech i spojrzenie wbite w twarz mężczyzny wydawały się mieć ukryte znaczenie.
    
    - Tu w lewo, domek na końcu - odezwała się dopiero gdy doszli do ośrodka. Czuł spływającą po plecach kroplę potu. Chyba nie ze zmęczenia.
    
    Przeszli drzwi, Maria bez schodzenia z ramion pstryknęła włącznikiem światła. Zapach wilgoci przykrywał delikatny aromat kokosa. Tu i ówdzie leżały rozrzucone ubrania. Stał, nie wiedząc co dalej.
    
    - Rzuć mnie byle gdzie – zażartowała. - Jesteś moim bohaterem.
    
    Odstawił ją delikatnie na zdrową nogę i wyprostował, nie wiedząc co zrobić z uwolnionymi rękami.
    
    - Ostatnia prośba, bohaterze. Chciałabym się umyć, a jak źle stanę, to zostanę tak do rana. Popilnujesz ...
«1234...8»