Wspomnienia z dziecinstwa - Nowe otoczenie cz.2
Data: 10.08.2022,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: Venom
... częściej pomagał, zachęcał, głaskał po plecach i głowie. W głowie zaświtała mi pewna myśl i postanowiłem się przyjrzeć temu uważniej.
Pewnego razu zabawiając się w najlepsze w magazynku usłyszeliśmy kroki. Odbijały się szerokim echem w pustym kościele, więc było je słychać z daleka. Emilka, która siedziała rozkraczona na stole, uniosła głowę i otworzyła oczy. Znieruchomiałem z językiem na jej cipce. Dźwięk kroków stawał się coraz głośniejszy - ktoś szedł prosto w naszą stronę. Uniosłem się i zbliżyłem powoli do drzwi. Kroki były już bardzo blisko i słychać było nawet głosy.
- Na pewno tam są, sam je tam stawiałem - usłyszałem męski głos.
W odruchu paniki przycisnąłem ręce do drzwi i zaparłem się całym ciałem. W ostatnim momencie, gdyż klamka opadła w dół i ktoś próbował je otworzyć. Trzymałem tak mocno, że aż zatrzeszczały. Klamka poruszyła się kilka razy.
- Dziwne - usłyszałem - zamykał ksiądz na klucz?
- Nie przypominam sobie, ale mam klucze w zakrystii, proszę chwilę poczekać.
Usłyszałem oddalające się kroki, ale pojedyncze. Ktoś stał za drzwiami i czekał. Zdjąłem delikatnie ręce i odwróciłem się do Emilki. Siedziała nadal na stole z szeroko otwartymi oczami. Uniosła dłonie w geście przerażenia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- "Co powiedzieć jak wejdą? Co tu robiliśmy? Jak się dostaliśmy skoro drzwi są zamkniete? - myśli przelatywały mi z prędkością światła.
- "Nie wymigamy się" - myślałem rozpaczliwie. Słyszałem kroki powrotne księdza, ...
... widziałem już oczami wyobraźni aferę w kościele, w szkole, w domu, na mieście.
- "Myśl do cholery" - zganiłem się w duchu.
Pomysł jak piorun przemknął przez moją głowę. Podszedłem cicho do stołu, złapałem Emilkę i delikatnie postawiłem ją na podłodze. Następnie przyłożyłem palec pionowo do ust nakazując milczenie, wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem do ściany. Złapałem za obraz oparty po tej stronie próbując go odchylić. Ależ był ciężki. Gruba, drewniana rama ważyła chyba ze sto kilo. Udało mi się go przesunąć, ale za mało. Dziewczyna przyszła mi z pomocą i obydwoje zrobiliśmy szczelinę na tyle dużą, by się tam wcisnąć. Słyszałem jak klucz zgrzyta w zamku.
- Nie w tą stronę, bo teraz ksiądz zamyka - usłyszałem.
Wcisnąłem się za Emilką i przylgnąłem do ściany. Usłyszałem otwierające się drzwi.
- O, puściły! Chyba były otwarte, tylko się zacięły - powiedział ksiądz.
- No proszę, tu są!
Wstrzymałem powietrze spoglądając na Emi. Zakrywała ręką usta, żeby się nie zdradzić.
- Dobrze, że się znalazły! Przyjdzie pan po nie pojutrze i wyczyści. Mają być gotowe na sobotę.
Powolutku wychyliłem głowę, patrząc co się dzieje. Na środku, bokiem do nas stał ksiądz z jakimś facetem. Przyglądali się dużym metalowym stojakom.
- Panna młoda prosiła, żeby było dużo świec, więc się przydadzą.
- Cóż, ślub ma się tylko raz w życiu, to czego będziemy młodym żałować - powiedział facet.
Ja spojrzałem w tym czasie za obie postacie i zimny pot oblał moje czoło. Na stole leżały ...