KiDs (VI). (Nie)spełnione fantazje
Data: 16.08.2022,
Kategorie:
nauczycielka,
uczeń,
szantaż,
Oral
Pierwszy raz
Autor: Falanga JONS
... z tego, że po czterdziestce? Wciąż piękna, tylko trochę starsza. No i Oskar miał wobec niej mocne argumenty. Nic, tylko czekać do momentu, gdy nauczycielka uda się pod prysznic. Z godziny na godzinę czuł narastające napięcie. Nie na tyle mocne, by uzewnętrzniać je jakoś, wszak zaliczył już tutaj trochę przeżyć, czy to w środę podglądając nagą nauczycielkę, czy to wczoraj, gdy Oliwia popracowała ręką. Nadmiar testosteronu znalazł ujście. A dzisiaj...
Dzisiaj miał zdobyć pełną bazę i był pewny, że to osiągnie.
Daniel nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Chodził w kółko po celi. Ten piątek, przynajmniej od trzynastej, gdy otrzymał niezwykle ważną informację, ciągnął się jak flaki z olejem. Niecierpliwie czekał. Czekał na to, aż przebudzona Malwina będzie w stanie złożyć zeznania. Minuty ciągnęły się jak godziny, godziny, jak dni. Już tracił nadzieję, gdy tuż przed dwudziestą, w celi pojawił się prowadzący sprawę Marek.
- I co? – impulsywnie wypalił zniecierpliwiony Daniel.
- Wyszło na twoje... - wzruszył ramionami oficer, unosząc w górę dłoń z trzymaną w niej kartką. – Zeznała, że nie było żadnego gwałtu.
- Więc wszystko gra, tak? Mogę opuścić areszt?
- Twoje szczęście, że masz znajomości w tym mieście – odparł Marek, wiedząc, że zwykły śmiertelnik czekałby i tak do poniedziałku, bo teraz, w piątkowy wieczór nikt nie podpisałby jego zwolnienia. – I ułatwiły one sprawy formalne. Zbieraj manatki i wychodź.
Pięć minut później Daniel stał, pod niemal już w ...
... pełni rozgwieżdżonym niebem. Odetchnął pełną piersią. Stracił praktycznie cały weekend majowy, ale odzyskał życie. Przecież mogło się skończyć dużo gorzej.
Przez sekundą zastanowił się co dalej. Jechać do Antonówka, do żony i córki? Nie było sensu. Nie miał nawet pewności, czy jeszcze tam są. Nawet jeśli, to wrócą jutro, najpóźniej w południe. Komórka rozładowała się i nie mógł nawet zadzwonić.
Najchętniej pojechałby do domu. Przez cztery dni był poza obiegiem, musiał nadrobić zatem zaległości. Ze wszystkiego. Z działalności klubu, pierwszej drużyny, drużyn juniorów każdego szczebla. Ze świata, z wydarzeń najnowszych. Może gdzieś tam wybuchła jakaś wojna a on nic o tym nie wie.
Ale to jeszcze musiało poczekać. Złapał taksówkę, wsiadł i poprosił o kurs do szpitala miejskiego.
Środa, czwartek, piątek. Angelika obawiała się, że trzydniowa wycieczka i skazanie się na towarzystwo Mieszka jak i jego mechanika a zarazem kierowcy, skończy się niewypałem, czy przesytem. Tymczasem... Tymczasem żałowała, że to już prawie koniec. Że stoją kilkanaście kilometrów przed starą granicą czesko-polską i zaraz będą na rodzimej ziemi.
Choć jeszcze nie zaraz. Zatrzymali się przy jakimś uroczym zajeździe. Pablo oświadczył zdecydowanie, że postoją tu co najmniej godzinę, po czym udał się celem zjedzenia czegoś soczystego. Angelika nie czuła głodu. Podobnie jak Mieszko, który dość leniwie, z nieschodzącym z twarzy uśmieszkiem przechadzał się wokół busa, w samych jeansach. Bez koszulki. ...