1. Nowe życie (IIIb)


    Data: 03.09.2019, Kategorie: Lesbijki miłość, Autor: paty_128

    ... czy żyje, ale ona odpowiedziała, że tak, z tego co widziała. Ale musiałam się upewnić. Szłam szybko korytarzem szukając Sali aż w końcu znalazłam. Przez przeszklone drzwi widziałam co się działo. Za nie do końca odsłoniętą zasłonką leżała moja ukochana, wokół niej kręcili się dwaj lekarze i jeden ratownik z karetki. Podłączali ją do czegoś, zapewne będzie mieć dializę nerek. Stałam tak i patrzyłam na fragment jej kościstej ręki, kiedy podszedł do mnie facet, który mnie przywiózł.
    
    - Mówiłem, że pani nie wejdzie. – Kiedy zobaczyłam, że w rurce zaczyna płynąć jej krew, zrobiło mi się słabo. Odwróciłam wzrok i usiadłam na krzesełku pod ścianą. Usiadł obok mnie. – Posiada pani jakieś informacje o jej zdrowiu?
    
    - Ma chorą nerkę.
    
    - Hmm to by się wszystko zgadzało, pewnie przestała pracować i zaczęła cofać do organizmu szkodliwe substancje. Przepraszam, czasem myślę na głos.
    
    - Nie szkodzi. Wyjdzie z tego?
    
    - Jeśli nerka przestała pracować, nie obędzie się bez operacji jej wycięcia. Oczywiście z jedną nerką można żyć, więc nie ma obaw. Tylko dlaczego ją dializują? – zerknął przez drzwi. - Czyżby z drugą nerką też były jakieś kłopoty? W tym momencie wyszła z sali lekarka.
    
    - Co z Kate?
    
    - Jest pani z rodziny?
    
    - Tak. – Skłamałam.
    
    - Przywrócono ją do życia jeszcze w karetce. Na razie śpi, robimy jej dializę nerek. Mogę panią na słówko?
    
    - Tak, pewnie. - Odeszłyśmy parę kroków.
    
    - Skarżyła się na jakiś ból? Wie pani, jej nerki nie wyglądają za dobrze. Jest ...
    ... wręcz fatalnie, przestały pracować.
    
    - Obie?!
    
    - Tak. Wpiszemy ją na listę biorców i będziemy czekać.
    
    - Ile osób jest na liście?
    
    - 1500. - Przeklęłam w myślach. - Konieczna jest natychmiastowa operacja, ale brak dawcy. Zna pani jeszcze kogoś z jej rodziny?
    
    - Niestety nie. Mogę do niej wejść?
    
    - Tylko w fartuchu.
    
    - Dziękuję.
    
    Uśmiechnęła się i podeszła do tego lekarza, który mnie przywiózł. Załatwiłam fartuch i weszłam do niej po cichu, jak jakiś złodziej. Na widok stanu Kate łzy napłynęły mi do oczu.
    
    - Kochanie... - Szepnęłam. Chwyciłam jej dłoń (tą niepodpiętą żadnymi rurkami i kablami) i pocałowałam ją. Powolne pikanie maszyny obok jej łóżka jakoś mnie uspakajało. - Nie waż się powtarzać tego numeru.
    
    Pochyliłam się i pocałowałam ją raz w usta, po chwili drugi raz. Teraz wiedziałam jak się czuła, gdy ja byłam w śpiączce. Zrobiłabym wszystko, by żyła. I dokładnie w tym momencie doznałam olśnienia i wyszłam z sali. Pędziłam przez korytarze, pokonywałam zakręty, aż znalazłam tą lekarkę, z którą rozmawiałam o stanie Kate. Szła, przeglądając jakieś papiery.
    
    - Niech się pani zatrzyma! – powiedziałam, zatrzymała się i obróciła przodem do mnie.
    
    - Dobrze, że panią widzę, jej wyniki przyszły przed chwilą...
    
    - Chcę być dawcą. – Naprawdę tego chciałam i wiedziałam, że mogę. Dać cząstkę siebie potrzebującej osobie... Normalnie miałam łzy w oczach.
    
    - To nie jest rozmowa na korytarz. Zapraszam do gabinetu.
    
    Więc ruszyłyśmy, zdjęłam z siebie zielony ...
«1234...14»