Kryzys (I)
Data: 26.08.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
stajnia,
tajemnica,
akcja,
Autor: pimafucin
... dość jej widoku. Wybiegłam do pokoju, łapiąc za słuchawkę.
- Obudził się, zadzwoń po Mi…
Wyjął mi ją z dłoni i stanął przede mną.
- Proszę, zostaw mnie. - Odwróciłam głowę. Złapał moje dłonie w swoje, uspokajając ich drganie i poczułam na swojej szyi pocałunki. Zacisnęłam zęby i oczy i wyrwałam mu się, odskakując, ale w jego ręce został mój łańcuch i przyciągnął mnie z powrotem.
- Adam puść mnie! - spoliczkowałam go, poszerzając tym tylko jego uśmiech i powtórzyłam to ze zdwojoną siłą. Po jego oczach przemknął błysk, położył mnie delikatnie na łóżku. Pociekły mi łzy. Pomimo jego całej delikatności i opanowania czułam się jak w piekle. Był tak pochłonięty mną, że nie zauważył, jak ktoś otworzył na chwilę drzwi, po czym widząc nas, je zamknął. Po niecałej godzinie skończył i położył się obok mnie, wtulając w moje ciało i włosy. Chciałam wstać, uciec stąd, ale nie miałam sił, by znów próbować wyrwać się z jego uścisku. Przykrył się do pasa, gdy Mike wszedł do pomieszczenia.
- Adam! Dzięki bogu!!! Dobrze widzieć cię wśród żywych. - wstał i się przytulili. Uciekłam do łazienki, przymykając drzwi, które od mojego ogona nie mogły się domknąć. Przytuliłam się do umywalki i zaczęłam cicho płakać. Słyszałam zbliżający się głos.
- Przynieś mi jakieś ubrania, pojedziemy na kolację.
Podszedł do mnie i kucnął. Odwróciłam od niego głowę i odkręciłam wodę, starając się uspokoić.
- Nie płacz… Wynagrodzę ci to wszystko. - głaskał mnie po plecach.
- Proszę, nie ...
... dotykaj mnie już.
Zabrał rękę i pociągnął moją odpinając kajdankę. Spojrzałam na niego z nadzieją.
- Przepraszam, że w takiej formie, ale potrzebowałem cię. To był zamach na mnie. Nie wiem, czy starczy mi lat, by zrekompensować ci spędzony tu czas.
- Kiedy się obudziłeś? - łkałam coraz ciszej.
- Dzisiaj rano.
- To dlaczego nie wstałeś wcześniej?
- Chciałem zobaczyć, co robisz cały dzień, warując przy moim łóżku.
- Nie jestem twoim psem.
- Zaskoczyłaś mnie tą kuracją.
- Aż dziwię się, że to wytrzymałeś bez swojego chorego zaangażowania.
- Nie było łatwo.
Ubrał się w ciuchy przyniesione przez Mikea. Ujmując moją dłoń, pomógł mi wstać.
- Na co masz ochotę?
- Chcę spać. Sama. Jak najdalej od Ciebie.
Uniósł jeden kącik ust do góry i zeszliśmy na dół. Otworzył drzwi i czekał, aż przez nie przejdę. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się zimnym, jesiennym powietrzem. Przyjemny chłód otulał moją twarz, szyję i dłonie. Pachniało wilgotną ziemią, liśćmi i dżdżownicami. Mokra trawa aż biła do moich nozdrzy, jak i zapach brudnych ulic, które nocami sprząta i czyści deszcz. Chłonęłam najdrobniejszy szczegół każdego z moich wyostrzonych zmysłów. Zaciągałam się jak szalona zapachem, nasłuchując odgłosów życia, które przez ostatnie trzy miesiące zostało mi zabrane. Poczułam się jak więzień po wielu latach odsiadki w izolatce. Dał mi tę chwilę. Dał mi się nią napawać. Nie wiem, ile upłynęło czasu, gdy tak stałam, jak trafiona piorunem. Złapał mnie za rękę i ...