-
Kryzys (I)
Data: 26.08.2022, Kategorie: Brutalny sex stajnia, tajemnica, akcja, Autor: pimafucin
... szczegółów sprawy, ale podejrzewamy porachunki międzygangowe. Nasz tajny informator nie powiązał jednak miejsca zbrodni z żadnym znanym mu terminem ani grupą przestępczą. Po południu podamy państwu więcej informacji, a teraz pogoda…” Zerknęłam na nagłówek w gazecie, za którą siedział mój stróż. “Tajemnicze morderstwo dziesięciu członków czołowej grupy przestępczej na Backstreet”. Zalała mnie fala gorąca, przełknęłam ślinę i zamykając oczy, liczyłam do dziesięciu. Głos telewizora zamilkł, zaszeleściła gazeta. - Witam, proszę wybaczyć mi mój brak kultury, jestem Mike. - wyprostowany mężczyzna skłonił się po moją dłoń i ucałował subtelnie jej wierzchnią warstwę. - Jecta. Co się wczoraj stało? - Zaszło drobne nieporozumienie, ale wszystko już się wyjaśniło. - Uśmiechnął się od ucha do ucha. - Dostałem informację o pani przeniesieniu. W stadninie jest teraz przeprowadzany główny remanent, więc nie będzie pani czternaście dni. I tak oto z milionem pytań zesłano mnie na dwa tygodnie do innej stajni, w górach. Praca była tam o wiele przyjemniejsza niż u Driverów. Przez cały ten czas chłonęłam jak gąbka informacje o incydencie w moim pracowniczym mieszkaniu. Zastanawiałam się co się tam działo i czy mój kot jeszcze żyje, ale nie robiłam sobie na to zbyt wielkich nadziei. Po powrocie z przymusowego urlopu ucieszyłam się, słysząc znajome mruczenie pod nogami. - Cześć kociaku! - chwyciłam ją na ręce i wtuliłam się w ciepłe futerko. Wszystko było w nienaruszonym ...
... stanie. Ktoś wszedł do środka. - Jecta!!! - zakrzyknęła Nonia i podbiegła przytulając się do mnie. Za nią weszły trzy inne dziewczyny. - Myślałyśmy, że zginęłaś razem z nimi. Była totalna jatka. - Co się właściwie działo? - Nie było cię tu? Pokiwałam przecząco głową. - Stajenni widzieli, jak Driver wpadł w szał. Podobno sam zmasakrował dziesięciu zbirów. - Jak on to zrobił, przecież był jeden… - Może ma jakieś super moce. - Prędzej niepoczytalność. Dziewczyny śmiały się i ubliżały Adamowi. Nachyliłam się w stronę Noni. - Zostałyście przesłuchane? - Nie, wszystko zatuszowali jego goryle. Nikogo tu nie było, nikt nic nie widział. Wyprostowałam się. - Coś się zmieniło na stajni? - No właścicieli od tamtej pory nikt nie spotkał. Podobno biorą rozwód, z drugiej strony gadają, że w końcu ją zabił. - W końcu? - No… To pierdolnięty typ, ponoć bił ją niemiłosiernie. Nie wiedziałaś? Zaprzeczyłam smutno głową. - Teraz już wiesz. Chodź, pokażemy ci, co z twoimi końmi. Pociągnęły mnie za sobą i pokazały, które konie doznały kontuzji przez czas mojej nieobecności, a które się z nich wyleczyły. Zajęłam się pracą, starając nie myśleć o tym wszystkim, co do tej pory się stało. Sytuacja znacznie się uspokoiła, Driverowie nie pojawili się w stajni ani razu. Minęło pół roku. Jako jedna z ostatnich kończyłam późno-wieczorny trening. Uwielbiałam w taki sposób spędzać czas. Plac wielkości boiska piłkarskiego, oświetlony zupełnie podobnie, ...