1. Kryzys (I)


    Data: 26.08.2022, Kategorie: Brutalny sex stajnia, tajemnica, akcja, Autor: pimafucin

    ... zadrapania. Z jednej strony cieszyłam się, że nic nie pamiętam. Wykąpałam się i wyszłam do stajni. Była czwarta godzina, ale wiedząc, że i tak bym już nie zasnęła, rzuciłam się w wir pracy. Dzięki temu skończę szybciej. Zostało mi pięć koni, zmęczenie dawało o sobie znać. Weszłam do boksu nałożyć uprząż.
    
    - Co ty robisz? On już nie jest twój. - Elza -istota, którą darzyłam najmniej sympatią, zresztą z wzajemnością -rzuciła do mnie z pogardą.
    
    - Jak to?
    
    - Sprawdź rozpiskę idiotko, odebrano ci pięć koni. Nie radzisz sobie, co? Pewnie niedługo cię zwolnią. - na jej twarzy zagościł szyderczy uśmiech.
    
    - A wal się. - wyszłam z boksu i sprawdziłam tablicę. Rzeczywiście, wymazano u mnie kilka imion. Wzruszyłam ramionami i udałam się do mieszkania, zegar wybił osiemnastą. Nawet mnie to ucieszyło, nie pamiętam, kiedy ostatnio skończyłam o tej godzinie pracę. W holu rozległ się dźwięk zamka. “Boże, nie, znowu to samo…”. Zmywałam naczynia, nie odwracając się do tyłu. Po chwili poczułam oddech na szyi.
    
    - Lepiej ci kończyć o tej godzinie?
    
    Znów znajomy zapach, mimowolnie pojawił się grymas na mojej twarzy. Przynajmniej tym razem nie było czuć alkoholu. Wbijał się we mnie coraz nachalniej.
    
    - Kto posprząta ten syf u góry?
    
    - Jaki syf?
    
    - Zdemolowałeś mi mieszkanie, o sobie nie wspomnę.
    
    - Skoro to twoje, to chyba ty posprzątasz. A wczoraj… sama jesteś sobie winna, trzeba było mnie nie prowokować.
    
    - Puść mnie, proszę.
    
    Zaśmiał się na głos.
    
    - Ja nie ...
    ... chcę…
    
    - Nie interesuje mnie to, jakbyś nie zdążyła jeszcze zauważyć.
    
    Wsadził swoje ręce pod moją bluzkę i obłapiał łapczywie.
    
    - Naprawdę nie dziś…
    
    - Nie po to dałem ci więcej wolnego, byś była dla mnie mniej dostępna.
    
    - To daj mi wszystkie konie, jakie masz, ale czep się kogoś innego.
    
    - Nikt inny nie byłby tak uległy, próbowałem. Jesteś najsłabszym ogniwem w stadzie. A na takie polują najsilniejsze drapieżniki, po co miałbym się wysilać.
    
    - Jesteś nienormalny, aż dziwię się, że nie udowodnili ci tych morderstw.
    
    Adam znieruchomiał.
    
    - Właśnie, swoją drogą… Jak ci się udało ich pokonać? Byłeś sam?
    
    Odsunął się ode mnie i nie odpowiadał. Obróciłam się i ujrzałam jego plecy i wyjątkowo napiętą postawę.
    
    - Widzę, że chcesz się przekonać na własnej skórze, jak sobie z nimi poradziłem…
    
    Wysyczał, zaciskając pięści, przeraziłam się.
    
    - Nie, przepraszam. Nie chciałam tego po…
    
    Odwrócił się i machnął pięścią w stronę mojej twarzy, zrobiłam unik i uderzył w szafkę, powodując jej oberwanie. Uciekłam w drugi kąt pokoju.
    
    - Nawet nie wiesz, ile razy dziennie muszę powstrzymywać się od wymordowania wszystkich ludzi znajdujących się w pobliżu.
    
    Podniósł powoli głowę i spojrzał na mnie, oblizując szybko usta.
    
    - W tym także ciebie.
    
    Ruszył w moją stronę, ja niewiele myśląc, rzuciłam mu pod nogi krzesło i starałam się zatoczyć koło w drodze do drzwi. Przeskoczył je i dopadł mnie, jak już sięgałam do klamki.
    
    - Co z tobą jest nie tak? - wyszeptałam ...
«12...789...20»