Orzechowe (II)
Data: 01.09.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
pikantnie,
klapsy,
Klasycznie,
Autor: deal
... Kończę dyskusję otwierając notatnik zamaszystym ruchem. Krzysztof patrzy na mnie chwilę w zamyśleniu i zaczyna kręcić głową z uśmiechem.
- Zawsze taka byłaś?
- Chcesz mnie teraz "coachingować"?
- Nie, pytam jako przyjaciel.
- Jesteś moim szefem, Krzysztof.
- Jedno wyklucza drugie?
Znów odpowiadam mu wygięciem jednej brwi i moje usta zaciskają się w prostą kreskę.
- Wyginasz brew – wcelowuje we mnie palcem – kiedyś....
- Wiem, wiem – przerywam mu i unoszę dłonie – kiedyś mnie za to zwolnisz.
- Jesteś okropnie pyskata, Agniecha – uśmiecha się, ale uśmiech nie dosięga jego oczu.
- Wybacz - wzruszam ramionami i naszą rozmowę przerywa Kamila.
- Pan Trzebielecki – wprowadza klienta do biura.
Spoglądam na nowo przybyłego i czuję, że wraz z jego pojawieniem się z pokoju zostaje wyssane całe powietrze. Z opuszczoną głową podnoszę się na drżących nogach, chociaż najchętniej schowałabym się pod stół.
przywołuję się do porządku.
- Dzień dobry, Krzysztof Gont – prezes wyciąga do niego rękę, ale ten wciąż wpatruje się prosto we mnie.
- Hubert Trzebielecki – odpowiada z roztargnieniem na uścisk dłoni. Krzysztof przeskakuje spojrzeniem między nami, kiedy zapada cisza zamiast dokonanie prezentacji.
- Państwo chyba się znają? - pyta przerywając tę niezręczną sytuację.
- Nie – zaprzeczam.
- Tak.
Odpowiadamy jednocześnie czym jeszcze bardziej dezorientujemy prezesa.
- Aha – robi pauzę – to jak już państwo ustalicie wspólną wersję, ...
... to proszę o jej przedstawienie – śmieje się głupawo. - Tymczasem, panie Hubercie, to jest nasza pani manager, Agnieszka Lemanowicz. Zapraszam – wskazuje ręką w stronę stołu.
Krzysztof zajmuje miejsce przy krótkim boku blatu, ja opadam na krzesło po jego prawej stronie, a Hubert siada na wprost mnie, po lewej ręce prezesa. W tej chwili czuję przemożną potrzebę studiowania czarnych linii na kartkach mojego notatnika. Mogłabym przysiąc, że nigdy nie widziałam nic bardziej interesującego. Badam ich arcyciekawy wzór starając się odciąć od obecności mężczyzny wpatrującego się we mnie z taką siłą, że niemal czuję jak zrywa ze mnie bluzkę. Kartkuję zeszyt, by odnaleźć w końcu potrzebne mi notatki, a szef wprowadza naszego nowego klienta w temat. Odnoszę wrażenie, że uwagi Huberta od mojej osoby nie byłaby teraz w stanie oderwać nawet maszerująca przez biuro defilada. Z salwami armatnimi włącznie. Czuję jak jego spojrzenie przykleja się do mojego ciała, aż włoski jeżą mi się na karku. Nie podnosząc głowy zerkam na niego dyskretnie spod rzęs i widzę, że oblizuje dolną wargę ust rozciągniętych w leniwym uśmiechu. Moje ciało reaguje natychmiast na widok jego wilgotnego języka. Twardniejące sutki boleśnie napierają na materiał biustonosza, podczas gdy Krzysztof niezrażony kontynuuje swój monolog. W międzyczasie do biura wchodzi Kamila z tacą, na której niesie nasze napoje. Brzęk postawionej obok filiżanki, zgodnie z oczekiwaniem, nie odrywa ode mnie spojrzenia Huberta. Gdy sekretarka ...