Arystokrata (VIII)
Data: 05.09.2019,
Kategorie:
Incest
Brutalny sex
niewolnik,
Autor: violett
... samochód. Zdawał się być w doskonałym humorze. Tego samego nie mogła powiedzieć o spiętym i nerwowo rozglądającym się wokół Martinie. Dojeżdżając, widziała, jak zarządca tłumaczył coś żarliwie Robertowi, energicznie przy tym gestykulując. Wywnioskowała, że niewiele chyba z tego wynikało, ponieważ jej brat najzwyczajniej w świecie go nie słuchał.
– Możesz do nas dołączyć – odparł, próbując pogłaskać konia, lecz Bagest błyskawicznie stulił uszy i kłapnął zębami, na szczęście w porę ściągnęła wodze. – Stara bestia! – Robert mruknął nie speszony, cofając szybko rękę. – To bydlę ma szczęście, że nie jest moje.
Rays ponownie utkwił w niej wzrok, jednocześnie posyłając prowokujący uśmiech. Odniosła wrażenie, że butą chce zatuszować fakt schwytania na gorącym uczynku. Pochyliła się w siodle i oparła przedramieniem o kark zwierzęcia.
– Czy przypadkiem nie chcesz mi czegoś wytłumaczyć? – spytała spokojnym, cichym głosem, jednoznacznie dając do zrozumienia, że nie przyjmie żadnych wykrętów.
– A powinienem? – Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas udawanego zdziwienia.
W odpowiedzi pokręciła głową, pozorując rozbawienie, po czym prześlizgnęła się wzrokiem po obserwującym z zaciekawieniem rodzeństwo zarządcy i utkwiła na powrót oczy w Robercie.
– Co oni tu robią? – zadała pytanie, wskazując głową ludzi ustawionych w szeregach.
– Stoją – Robert odparł bez zastanowienia. Bez pośpiechu odgarnął dłonią włosy z twarzy, po czym włożył ręce do kieszeni i spojrzał na nią ...
... lekko unosząc brwi. W tej prostej czynności odbiło się tak wiele arogancji, że aż zadrżała ze wzburzenia. Tylko jej brat tak potrafił wykorzystać mowę ciała, aby wyprowadzić rozmówcę z równowagi.
– Naprawdę? – przyjęła jego ton. – Popatrz, nie wpadłabym na to sama…
Uśmiechnął się przeciągle i spojrzał w niebo. W tym momencie poczuła pierwsze krople deszczu i bezwiednie uczyniła to samo. Ciężkie, ołowiane chmury od rana zwiastowały deszcz, który padał już od wielu dni i jeśli miała nie zmoknąć, powinna w niedługim czasie ruszyć z powrotem do rezydencji.
– Więcej wiary w siebie, siostrzyczko – zakpił, a pobłażliwie sarkastyczny uśmiech nie schodził mu z twarzy.
– Co tu robią ci kryminaliści? – Nie pozwoliła się sprowokować. – Nie mamy na nich pozwolenia. Czy za mało jest kłopotów z Radą? – Siliła się na spokój, ale w chwili, kiedy zdała sobie sprawę, jak bardzo może zaszkodzić jej planom, straciła cierpliwość do brata.
– Trafne spostrzeżenie, siostrzyczko – odparł z przekąsem. – Odpowiednio oceniłaś nowy towar. No cóż, gęby zakazane jedna w drugą, ale bez obaw, to nie są niewolnicy, ale najemnicy mojego… – na małą chwilę zawahał się, szukając odpowiedniego słowa – można by powiedzieć… przyjaciela.
– Przepraszam, że wnikam, ale z jakich powodów – starając się nie podnosić głosu na brata, ale nie chcąc pozostać mu dłużną, wtrąciła kąśliwą uwagę: – choć założę się, że z niezwykle ważnych, najemnicy twego przyjaciela przebywają na naszej plantacji? – Marta cedząc ...