Nóż w torebce
Data: 15.09.2022,
Kategorie:
sensacja,
Brutalny sex
Autor: Tamara
... proponuję Ci mój samochód. Jadę do Katowic i z przyjemnością podrzucę Cię do Twojej rodziny. - Szary garnitur odsłania białe zęby w szerokiej szparze, którą On uważa za usta. Są wstrętne!
- Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie?! - Udaję szczerą wdzięczność, a diabełek podskakuję we mnie, uderzając w serce i brzuch.
- Mam na imię Roman! - Jego imię wpada w moje uszy jak piorun, porażając prądem całe ciało. Czas się zatrzymuje i włącza wsteczny bieg. Biegnie do chwili, gdy nastała noc ciszy i samotności. Gdy miałam dwanaście lat. Stół zastawiony pustymi butelkami, pełne popielniczki i dym papierosowy unoszący się w całym mieszkaniu. Mój ojciec siedzący na krześle i śpiący na stole. Jest nieprzytomny. Moja matka jest w swojej sypialni. Śpi upojona alkoholem do nieprzytomności. Jest też wujek Roman.
A teraz stoi przede mną kolejny Roman. Co za zbieg okoliczności. Podoba mi się to.
- Mam na imię Mariola - To imię na pewno pasuję do dziewczyny, z którą można pójść konie kraść. I nie tylko kraść. - Miło mi Cię poznać Romanie. - Dodaję, uśmiechając się szczerze i wyciągam do niego dłoń. Jego dłoń jest delikatna i sucha. Lekko zaciska swoje palce na mojej dłoni i potrząsa delikatnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Dodaje na koniec rytuału powitania, a we mnie zapala się piekło.
„Nie bądź taki dżentelmen, tylko prowadź mnie do auta, Pedale!”
Złość na nowo rozpala moje wnętrze, a diabełek we mnie biega w moim brzuchu, przewracając zawartość do góry nogami. Mdli ...
... mnie. To z nerwów. Muszę coś z tym zrobić, bo zwymiotuję.
- Poczekaj, proszę chwilkę. Muszę na chwileczkę Cię opuścić. Zaraz wrócę, tylko nie ucieknij mi! - Uśmiecham się do niego z minką pod tytułem. - Idę na kibelek, ale nie musisz o tym wiedzieć.
- Będę tu czekał na Ciebie. - I wyciąga kolejnego papierosa.
„Mały stresik? Panie Romanie? Jestem niewinną młodą osóbką. Na pewno sobie poradzisz.”
Zamykam drzwi toalety na klucz i odkręcam strumień zimnej wody. Patrzę w poruszający się kryształ strumienia i uspokajam swoje nerwy.
Uda mi się. Uda mi się. Powtarzam to tak długo, aż mój żołądek wraca na swoje miejsce. Wkładam dłoń do torebki. Dotykam owalny karbowany kształt i zdenerwowanie mija.
Nie mogę popełnić żadnego błędu. Wszystko ma być tak, jak zaplanowałam. Bez improwizacji. Bez zmian. Bez błędów.
Gdy wychodzę na zewnątrz karczmy, Roman kończy swojego papierosa. Uśmiecha się tym swoim ohydnym, bez ustnym grymasem i... wciąga brzuch. Jak matkę kocham! Wciąga brzuch!
„Już jesteś mój, Kutasie!”
Diabełek przypomina o swoim istnieniu, dźgając moje serce ostrą włócznią. Boli!
Czy to sumienie? Czy pożądanie? Czy może strach? Nie wiem. Nie chcę teraz tego wiedzieć. Nie teraz. Może później. Po wszystkim. Jak już nie będzie odwrotu. Jak będzie już po.
Szary Garnitur ujmuję mnie za ramie i prowadzi na parking, w stronę srebrnej toyoty. Zgadłam. Kuleczka satysfakcji wskakuje mi do gardła i wpada do brzuszka.
Roman bardzo się stara być szarmancki i ...