-
Magdalena
Data: 17.09.2022, Kategorie: Nastolatki Pierwszy raz dojrzały, delikatnie, sexual fiction, Autor: darjim
Zamykałem właśnie na klucz, kiedy z hałasem otworzyły się drzwi na wprost i pojawiła się w nich Magda, córka mojej sąsiadki. - Cześć – rzuciła mi szybko Była cała zaaferowana i widać było, że wybitnie „nieczasowa”. - No hej, hej, co tam, jak tam Młoda? - rzuciłem jak zwykle - Aaa, masakra. Przyspałam trochę. Spóźnię się na matmę, a mam zdawać... Wypieprzą mnie z tej szkoły, a Matka mnie zabije – wyrzucała z siebie zdania jednym ciągiem Faktycznie. Nie było już raczej szans, by zdążyła na ten autobus o 7.25, bo była 7.22. - Spoko, nie spiesz się, podrzucę cię do szkoły – zaproponowałem Nie było to, co prawda za bardzo po drodze, ale czego nie robi się dla sąsiadki. Takiej młodej, ładnej i w ogóle... Miałem, poza tym czas, więc na spokojnie mogłem nieco zboczyć z drogi do pracy. - Poważnie? - ucieszyła się – to ekstra. Dzięki. Może jakoś przeżyję. - Nie ma problemu Dwie minuty później siedzieliśmy w samochodzie i zapinaliśmy pasy. - Kurde, dzięki jeszcze raz, ratujesz mnie od niechybnej zagłady. Uczyłam się wczoraj do późna. Matka dzwoniła co prawda, ale ja jeszcze przyłożyłam głowę do poduszki i oto efekt. Na szczęście sąsiad jest ok – paplała słodko Magda, gdy ruszaliśmy - Cieszę się, że mogę się przydać. Co tam u twej mamy, bo nie odzywała się? - Dojechała wczoraj wieczorem, dziś formalności, przez weekend wolne a od poniedziałku zaczyna wykłady... Spoglądałem na nią „kątem oka”. Siedziała z twarzą zwróconą w moją stronę. Nie ...
... spuszczała ze mnie wzroku. Młodziutka, prawie siedemnastoletnia, drobnej budowy szatynka, niewysoka, o pięknych, piwnych oczach dziewczyna, która bardzo mi się podobała. I to bardzo, bardzo... Musze przyznać się do swych „kosmatych” myśli na jej temat. One pojawiały się niezwykle często. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo to zdrowy odruch, czyli: na razie nie jest ze mną źle, jak na szpetnego- czterdziestoletniego, a z drugiej strony leciutkie zażenowanie, bo Magda jest przecież taka młoda. Miała w sobie dużo młodokobiecego powabu, który przyciągał do niej jak magnes. Nic dziwnego, bo i ja łapałem się na ten lep. - Darek – odezwała się, gdy stanęliśmy na światłach – mogę mieć do ciebie prośbę? - Zależy co? - uśmiechnąłem się - No... Nie wiem jak to właściwie ci powiedzieć... - Jak najprościej – śmiałem się nadal Magda była trochę zakłopotana. - No... Jak już podjedziemy pod szkołę, to czy mógłbyś pożegnać się ze mną tak jakoś... - tu przerwała szukając chyba odpowiedniego określenia – Tak jakoś... Czule – wydusiła z siebie wreszcie - Czule? - zdziwiłem się – to znaczy: jak? - No, tak, jakbyś się żegnał z dziewczyną czy córką... Wiesz... Jakieś buzi, całus w policzek... Przyznaję, że byłem zaskoczony. Przez moment wszystko przetoczyło się przeze mnie jak wielka fala. - To znaczy, za kogo mam „robić”? - Za nikogo konkretnego, po prostu tak, bez związku, tyle o ile... - Magda zaczęła się trochę „motać” - dobra, sorki, nieważne, nie było ...