Klucha
Data: 02.11.2022,
Kategorie:
BDSM
Fetysz
Tabu,
Autor: Karna22
... inne odgłosy. Dopiero wieczorem około 21szej skończyli pracować. W międzyczasie mama z sąsiadką podeszły do Klaudii i powiedziały jej co się od dzisiaj zmieni, kiedy będzie pracować, jak długo, co ją czeka, gdzie będzie mieszkać, jak będzie traktowana itd... Tego dnia obowiązki typu dojenie, karmienie, zamykanie spadły na mnie. Więc tej rozmowy nie słyszałam. Jak byłam na chwilę w domu, na stole, na werandzie leżały niemal wszystkie akcesoria, które przyniósł tata oraz moje zakupy. Brakowało kilku łańcuchów, różnych mocowań. Jak się okazało, wszystkie te elementy mocowali w chlewie do jednego z pustych boksów... Wszyscy podeszliśmy do niej około 21:30 Oczy miała zamknięte, usta suche, spierzchnięte. Trudno mi powiedzieć czy spała, czy zemdlała. W każdym razie nie ocknęła się gdy tata z sąsiadem rzucili przed nią kajdany, kawałek łańcucha i żelazną obrożę. Tata oblał ją lodowatą wodą, przyniesioną prosto ze studni. Wybudziła się, z jej ust wydobył się krótki jęk. Oczy powędrowały po twarzach obecnych. Zobaczyła łańcuchy przed sobą. Jednak jej reakcja była zgoła inna niż chyba wszyscy się spodziewali. Zamiast rozpaczy i przerażenia, było coś na kształt błysku w oczach i zwyczajny lekki uśmiech zadowolenia na twarzy. Popatrzyła na mnie i delikatnie skinęła głową. Nic nie mówiła. Tata z sąsiadem odwiązali jej ręce. Natychmiast opadła na ziemię. Przypuszczam, że nogi całkiem jej zdrętwiały, Ciało drżało od zimnej wody. Tata dosyć szybko zakładał kajdany na jej nogi i ręce, a ...
... sąsiad dokręcał kluczem śruby. Po chwili była w kajdanach i z ciężką obrożą na szyi. Mama kazała jej wstać. Nie udało się jej samej podnieść. Tato przypiął do obroży kawałek łańcucha i szarpiąc uniósł Kluchę na nim do pozycji stojącej. Poszliśmy w stronę chlewu... Trochę się w nim pozmieniało. Wieprze nadal były w boksach po obu stronach. Jednak pomieszczenie na wprost nabrało bardziej więziennych cech. Powstała tam prawdziwa, zakratowana cela. Jest to najniżej położone pomieszczenie w chlewie. Przez niego ze wszystkich zagłębień w posadzce przepływały świńskie gówna do małego otworu na zewnątrz. W nim, w wiecznym smrodzie od tego dnia miała spać Klaudia. Na podłodze znalazły się różne uchwyty do mocowania stóp, ze ścian zwisały łańcuchy. Dotychczas goły beton przykrywała stara słoma wybrana z świńskich boksów. One dostały świeżą. Dla kluchy najgorsze warunki, jakie mogła sobie wyobrazić. Została wciągnięta do celi. Ręce przykuto jej do łańcuchów na ścianach. Stopy w rozkroku do oków w podłodze. Sąsiad na odchodnym klepnął ją w tyłek. Sąsiadka powiedziała, że będzie stać do rana i by przemyślała swoje dotychczasowe postępki i zachowanie. Tato zamknął celę na kłódkę i wyszliśmy z chlewu, gasząc światło. Pozostawiając nagą, stojącą, obolałą kluchę do rana...
Noc była ciężka, upalna. W domu było duszno. Nie mogłam zasnąć. Cały czas zastanawiałam się co u Klaudii, jak sobie radzi, z bólem, a zwłaszcza ze staniem. W celi równiż miała zaduch, do tego otaczał ją smród świńskich ...