1. Zanim stopnieje lód (I)


    Data: 11.09.2019, Kategorie: namiętność, Masturbacja niepewność, niespełniona miłość, sąsiadka, Autor: Erotia Pąs

    ... ducha wyzioniesz. Zdane egzaminy?
    
    – Tak, raczej zdane.
    
    – Raczej?
    
    – Na dwie oceny jeszcze czekamy, ale jestem dobrej myśli. W najgorszym razie wrócę na poprawkę. Powiedz lepiej, co z ojcem.
    
    – Znasz go, leków brać nie chce, najchętniej szedłby w pole albo na grzyby, same kłopoty z nim.
    
    – Skoro go nosi, to chyba lepiej z nim.
    
    – Zadyszkę łapie po kilkunastu krokach, piwa już nie ćka, bo tabletki, fajki nie zapali, może w końcu rozumu trochę do niego trafi, że czas odpocząć.
    
    Jasne, chyba po rozwodzie – westchnąłem w duchu.
    
    – Aha, ciężka sprawa – wtrąciłem.
    
    – Darek nie pozwala mu iść do lasu. Jeszcze trzeba nam boreliozy albo żeby się wywrócił gdzieś w rowie. Absolutnie, mowy nie ma. Wiek już nie ten.
    
    – A z twoim zdrowiem w porządku?
    
    – O tyle, o ile Zośka coś pomoże, bo z Marysieńki to żadna gospodyni. Nic nie ugotuje, pazury zapuści i tyle z niej pożytku. Po dyskotekach tylko chodzi.
    
    Odciągnąłem kołnierz lepkiej koszulki.
    
    – To dobrze, że masz pomoc. Gorąco tu jak w piekle, ciężko wystać.
    
    – A powiedz, ty se jakąś pannę znajdziesz w końcu? Żeby ojciec ślubu nam doczekał.
    
    Oho, zaczyna się – pomyślałem. Podparłem głowę na łokciu.
    
    – Nie szukam, uczyć się muszę.
    
    – Nauka swoją drogą, a ty zanim się zdecydujesz, to już najlepsze za mąż pójdą i tyle z tego będzie.
    
    – Oj, teraz to tak nie działa.
    
    – Michał, ręce weź ze stołu.
    
    Wziąłem głęboki oddech i rozparłem się na krześle, najwygodniej jak umiałem. Głód wyssał ze mnie ochotę na ...
    ... cokolwiek prócz snu, aczkolwiek drzemka o wczesnej porze dnia zapowiadała jedynie zmarnowany czas i ból głowy. Przy życiu trzymał mnie jedynie zapach obiadu.
    
    – Widzę, żeś głodny, ale jeszcze chwilę musi się podgotować. Szkoda, że nie uprzedziłeś.
    
    – Nic nie szkodzi, mamo, idę do sklepu. Potrzeba ci czegoś?
    
    – Dziewczyny kupią.
    
    – Okay, to wrócę później.
    
    – Tak swoją drogą, widziałeś Agatkę?
    
    – Tak, co z nią?
    
    – Lubi prace przy grządkach. Poprosiłam ją, żeby zajmowała się czasami również naszym warzywniakiem, ale skoro jesteś, mógłbyś jej pomóc.
    
    – Niezbyt znam się na roślinach.
    
    W końcu uciekłem przed nimi w miasto. Dbałem tam jedynie o kaktusa w doniczce. Marnie wyglądał. Poprzedni lokatorzy chyba niezbyt się nim przejęli.
    
    – Nic trudnego. Chyba nie pozwolisz dziewczynie samej ciężko pracować? Tak czy inaczej weź z portfela dwadzieścia złotych i jej daj przy okazji.
    
    – Zobaczę, co da się zrobić, na razie do sklepu idę.
    
    Tak, a potem na dłuuugi spacer. Nic dziwnego, że młody znikał na cały dzień. Przynajmniej spotka się z kumplami, zabawi, a tak to ciągle miałby zajęcie, rzekomo pożyteczne. Rzecz w tym, że wokół domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia, lecz życie nie polega na nieustannym wypatrywaniu i łataniu problemów. No jasne, można w ten sposób, ale jaki w tym sens?
    
    Idąc do sklepu, nie zauważyłem nigdzie Agaty. Zatrzymałem się przy jej ogrodzie. Bez wiedzy dotyczącej nazw kwiatów, mogłem jedynie podziwiać harmonijny efekt, jaki tworzyły w ...
«1234...10»