1. Zanim stopnieje lód (I)


    Data: 11.09.2019, Kategorie: namiętność, Masturbacja niepewność, niespełniona miłość, sąsiadka, Autor: Erotia Pąs

    ... trochę, że dała się ponieść falom miłosnych uniesień aż tak daleko od brzegu świadomości. Rozpalona, wciąż jeszcze wyprężona ku niebiosom, okryła cipkę dłonią, a rozlane piersi ramieniem, co pomagało w stopniu takim jak ukrycie się za firanką. Podniosłem leżącą na taborecie sukienkę.
    
    – Wyglądasz jak niewyżyta idiotka. Dawniej poprosiłbym cię o rękę.
    
    Wyciągnąłem pomocną dłoń. Z rozbawieniem obserwowałem jak zawahała się, którą rękę podać. Wreszcie złapała nadgarstek obiema. Pomogłem jej otrzepać się z ziemi, włożyć suknię, a nawet pozwoliłem sobie rozprostować klapsami parę zagniecionych fałdek. Majtek nie znalazłem, więc chyba nie miała ich od początku ani stanika. Przyszła w pełni przygotowana do odrobiny zabawy na osobności, ale nie spodziewała się mnie. Chyba dlatego nie wiedziała, gdzie podziać wzrok.
    
    Wyszliśmy ze szklarni razem. Powolnym krokiem, w milczeniu, udaliśmy się w stronę domu. Wsadziłem ręce w kieszeń. Namacałem dwadzieścia złotych. Przypomniałem sobie, że obiecałem matce oddać je Agacie, ale wstrzymałem się. Mogłaby źle odebrać tę zapłatę.
    
    Tymczasem dziewczyna zatrzymała się.
    
    Spojrzałem na nią, a potem na ogród, który znajdował się nieopodal nas, za siatką. Wyczułem to ukłucie smutku gdzieś trochę za blisko serca. Przeczuwałem, jaki widok zastaniemy.
    
    Pobiegła tam.
    
    Wlokłem się tuż za nią.
    
    Towarzyszyłem Agacie w oględzinach stłuczonych gradobiciem roślin. Gołymi rękami odwalała grudki lodu. Po chwili wahania również zabrałem się do pracy, gdy tylko zrozumiałem, że kwiaty mogą umarznąć, zanim stopnieje lód. W owej grobowej ciszy, nie mogąc się powstrzymać przed wybrykiem, wsunąłem okruch gradu za ramiączko sukienki.
    
    Agata pisnęła, klapnęła na trawę, po czym rzuciła we mnie całą garścią niknących kul – białych, drobnych kryształków, które wyrządziły tak wiele szkód.
    
    Śmiała się, w głos, przez łzy.
«12...78910»