Zanim stopnieje lód (I)
Data: 11.09.2019,
Kategorie:
namiętność,
Masturbacja
niepewność,
niespełniona miłość,
sąsiadka,
Autor: Erotia Pąs
... stanowczo dłońmi po jej plecach, aby utworzyły łuk wklęsły. Posłusznie wypięła pośladki. I wtedy zaczęła się prawdziwa jazda.
Spodnie obciągnąłem po kostki. Zesunąłem z niej suknię aż po szyję. Wbijałem się raz za razem, rżnąc w pocie czoła, bezlitośnie, jakbym zbierał plon oczekiwany latami. Mogła krzyczeć, piszczeć, jęczeć do woli, tymczasem mruczała zmysłowo, pojękiwała cichutko. Zaskoczony tym melodyjnym głosem, pragnąłem wycisnąć go więcej i więcej. Zwolniłem obroty dopiero kiedy poczułem bliski kres sił i możliwości.
Pozostając wewnątrz, niemalże położyłem się na niej, międląc w dłoniach obwisłe, dorodne piersi. Pulsowała pode mną w przemijającym orgazmie, na drżących, wykręconych koślawo nogach. Wysiłek jej kończyn utrzymujących nas nad ziemią pogłębiał najwyraźniej doznania tych mięśni, nad którymi utraciła chwilowo kontrolę. Gdybym nie zwalił sobie dzień wcześniej, nie doszlibyśmy tak daleko.
– Zawsze mnie ignorowałaś. Teraz widzisz, co traciłaś. Unikałaś mnie, tak jak reszty. Dlaczego?
Łza zakręciła mi się w oku, ale nie pozwoliłem jej popłynąć. Przeszłości w żaden sposób nie dało się odmienić. Jednocześnie gotował się we mnie słuszny gniew, prawdziwa furia na ruszcie testosteronu. Łatwość, z jaką mi się oddała, sprawiła, że miałem ochotę nazwać ją każdym złym słowem, jakie istnieją na świecie i wyrażają lekkość obyczajów.
– Jeszcze na domiar złego, oddałaś się Tadkowi. Bo co, pierwszy ci się narzucał?! Tyle wystarczyło?! Ty… !
Ze złością ...
... wymierzyłem całkiem mocnego klapsa. Upadła na kolana, a ja ledwo utrzymałem się na nogach. Pomyślałem, że to dobra okazja, aby tymi malinowymi usteczkami dokończyła naszą schadzkę. Wiele nie brakowało, bym z nią skończył.
Agata zdjęła do reszty sukienkę. Z namaszczeniem złożyła ją na taborecie. Podniosła się, zanim wpadłem na pomysł jak skłonić ją ku mojej fantazji. Kiedy stała przede mną, w samych klapkach, bezwstydnie naga – oniemiałem z wrażenia. Zamiast pozostać na klęczkach jak mi się marzyło, z podniesioną śmiało głową zbliżyła się. Skracała dystans do tego stopnia, że dzieliło nas od siebie zaledwie skromne dwadzieścia centymetrów.
Patrząc uwodzicielsko, w pełnym aluzji dotyku, sprawiła, że ściągnąłem mokrą, spoconą koszulkę. Zaciągnęła się ciężkim zapachem tkaniny, następnie odrzuciła ją ślepo za siebie.
– Agata, co robisz?
Objęła mnie za szyję i całowała zapamiętale, dopóki nie odwzajemniłem uścisków. Wtedy podskoczyła i uwiesiła się na szyi, więc odruchowo ująłem ją za jędrne pośladki. Bezpardonowo nabiła się na mnie, oplotła wysoko udami jakby zapinała pas bezpieczeństwa i zaczęła się bujać, polegając w głównej mierze na sile naszych ramion. W pościgu za kolejnym spełnieniem żądzy nie zważała na nic. Zamknęła oczy i zagryzając wargi, tkwiła gdzieś w swoim świecie, gdzie czciło się falliczne kształty i uznawało za godnych jedynie tych, którzy zasługiwali na miano boga seksu.
– Tak cię nie utrzymam – mamrotałem coś w ten deseń, ale jednocześnie nie chciałem też ...