Zanim stopnieje lód (I)
Data: 11.09.2019,
Kategorie:
namiętność,
Masturbacja
niepewność,
niespełniona miłość,
sąsiadka,
Autor: Erotia Pąs
... odpuścić. – Zwolnij trochę.
Czując się nieco pewniej, odchyliła się lekko, po czym oswobodziła mój zbolały od rzemienia torby kark. Wystraszyłem się, że może osłabła i zrobi sobie krzywdę, ale nie, stopniowo, zmysłowo, miękko oparła się dłońmi o grunt w ryzykownym mostku. Jak pieprzona akrobatka. W międzyczasie udało mi się wyzuć stopę z buta i mogłem trochę pewniej stanąć na nogach.
– Jebać to – stwierdziłem. – Skoro chcesz, to masz.
Poszerzając rozkrok, uścisnąłem Agatę w talii i zabrałem się do dzieła. Włożyłem w tę serię pchnięć dosłownie całą energię. Pląsała na moim kutasie jak pompowana laleczka, zdana całkowicie na to, co się zdarzy. Tuż przed końcem chciałem wysunąć się z niej, ale nie zdołałem, ponieważ ciągnęła mnie do siebie zaciśniętymi kurczowo łydkami. Oportunistycznie przywarłem do niej tak głęboko jak rozmiar pozwolił i rozkoszowałem się powalającym uczuciem wysysania spermy, do ostatniej kropli.
Delikatnie osunąłem się na kolana w naszym nieziemskim lądowaniu. Kiedy powróciła z siódmego nieba, zdawała się być zaskoczona, że dolecieliśmy tak szybko. Prawdę powiedziawszy, nie miałem pojęcia, kto tu kogo przeleciał tak naprawdę.
– Szajbnięta jesteś – zarechotałem. – Zdrowo popierdzielona.
Jeszcze nigdy nasze oczy nie zetknęły się na tak długi czas. Z trudem oderwałem od nich wzrok i wyjąłem fiuta. W tej samej chwili, niby za sprawą biologicznego przełącznika, powróciłem do zmysłów. Gdy podniosłem się, Agata wystawiła dłoń, co nawet bez ...
... znajomości migowego, wobec błagalnej ekspresji, przemawiało do mnie słowami: „nie odchodź”.
Na zewnątrz grad ustąpił miejsca pojedynczym kroplom deszczu. Zaciągnąłem w pośpiechu spodnie, koszulkę też, chociaż nadawała się tylko na szmaty. Wyjrzałem dyskretnie czy nikt nie patrzy i już zamierzałem wyjść, jak gdyby nigdy nic, ale popełniłem błąd i spojrzałem raz jeszcze wstecz. Po tym, co zaszło, obawiałem się, że nie będę potrafił zostawić jej w przeszłości tak jak dawniej, ani tym bardziej spojrzeć na nią tak samo niewinnie jak dotychczas.
Agata leżała wciąż na ziemi, wyraźnie zdziwiona tym, co wyczuła pod palcami w ujściu solidnie zalakowanej szparki. Zamiast podążyć za moim przykładem i doprowadzić się do porządku, odrzuciła głowę w tył i zaczęła się jeszcze masturbować. Tyle że czas zatrzymał się wyłącznie dla niej.
Wyszedłem na pozór obojętnie. Oddaliłem się, może kilkanaście metrów. Niestety tylko po to, by nabrać nowej perspektywy co do własnej, nieuleczalnej głupoty. Przez tę cholerną folię przebijały się kształty, wyostrzane najdrobniejszym ruchem, natychmiast ściągające wzrok każdym nieregularnym cieniem, jakiego człowiek nie spodziewałby się ujrzeć pośród uprawianych roślin. Z poziomu asfaltowej dróżki mogłem dokładnie obserwować jak miękko, okrężnie pracują jej filigranowe palce rozsmarowujące moje nasienie na chłonnej, płodnej, spragnionej…
– Kurwa mać!
Wróciłem. Dopiero wtedy, jak gdyby ta chwilowa nieobecność nagle coś zmieniła, Agata zawstydziła się ...