Amen
Data: 10.11.2022,
Kategorie:
studenci,
miłość,
Klasycznie,
Pierwszy raz
Autor: Qman
... ramieniu.
- Kiedy będzie już coś wiadomo? – spytał.
- Nie wiem. Dokładne badania trochę trwają. Sugeruję pójście do kaplicy i pomodlenie się w tym czasie. To w tej chwili jedyny sposób, w jaki może pan pomóc tej dziewczynie. A teraz proszę mi wybaczyć – odwrócił się i skierował w stronę oddziału.
Po chwili drzwi tego samego pomieszczenia otworzyły się na oścież. Pielęgniarki wywoziły z sali Weronikę. Michał podbiegł do łóżka, pocałował ją czule w czoło i wyszeptał:
- Przepraszam.
Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami, chłopak usiadł i wpatrywał się nieprzytomnym wzrokiem przed siebie, ściskając w rękach łańcuszek i przypominając sobie, że przecież zwrócił na niego uwagę, gdy kochał się z Weroniką. Łzy ponownie napłynęły mu do oczu. Nie chciał jednak załamywać się i postanowił nagle, że pójdzie za radą lekarza.
Wszedł niepewnie do niezbyt dużego pomieszczenia. Nikogo nie było. Usiadł w ostatniej ławce. Spojrzał niechętnie na duży, drewniany krzyż, wiszący na końcu sali i na postać przybitą do niego, po czym zaczął mówić:
- Wygrałeś. Przyszedłem do ciebie. Ale nie zmieniło się nic w moich przekonaniach. Nie siedzę tutaj dla ciebie. Żeby ocalić Weronikę, jestem gotów na wszystko, nawet na modlitwę do okrutnego bóstwa, które upoważnia swoich wyznawców do wywyższania się i pozwala im na wszystko, żeby pokazać niewierzącym, kto tu rządzi – mówiąc to, poczuł, że ledwo nad sobą panuje i próbował się uspokoić. – Nie mam zamiaru się kłócić. Przyszedłem prosić ...
... cię, a nawet błagać – to mówiąc, uklęknął. – o to, byś nie krzywdził Weroniki. Ona przecież w ciebie tak wierzy. Ciągle nosi ten cholerny łańcuszek – Michał ścisnął go w pięści. - Proszę, możesz zabić mnie, okaleczyć, czy uczynić ze mną cokolwiek zechcesz, tylko oszczędź ją. To ja zawiniłem, nie ona. To przeze mnie wpadła pod samochód. Niech skończy się tylko na bólu, niech będzie mogła po tym wypadku żyć tak normalnie, jak do tej pory. Nie karz jej za moje czyny. Proszę cię.
Po tych słowach Michał zdobył się na to, czego nie zrobił nigdy w życiu. Nigdy, bo postanowił kiedyś, że nie będzie wykonywał żadnych gestów i brał udziału w obrzędach, dopóki ktoś go nie przekona, że to ma sens. Teraz miało.
- W imię Ojca – przyłożył palce do czoła. – i Syna – dłoń powędrowała na mostek. – i Ducha Świętego. – dotknął się po barkach. Zawahał się, po czym dodał, składając ręce:
- Amen.
Wyszedł z kaplicy.
Biel. To zobaczyła Weronika, gdy otworzyła oczy. „Czy ja umarłam?” – spytała samą siebie.
Po chwili poczuła ból w dole brzucha i lewej nodze. „Najwyraźniej nie.” – zacisnęła zęby. Rozejrzała się. Była w szpitalu. Łóżka, kroplówka przypięta do jej prawej dłoni i coś, co uciskało ją w lewą. Natychmiast poznała te włosy. „Michał!” – wstrzymała oddech. Nie pamiętała, jak się tu znalazła, ale przypomniała sobie, co się stało wcześniej. Zakład. Upokorzenie. Nastrój jej jednak złagodniał, kiedy uświadomiła sobie, że chłopak siedział przy niej przez ten cały czas.
- Cześć – ...