Amen
Data: 10.11.2022,
Kategorie:
studenci,
miłość,
Klasycznie,
Pierwszy raz
Autor: Qman
... dotknęła jego twarzy.
Michał uniósł gwałtownie głowę.
- Weronika! – ucieszył się szczerze. – Dobrze się czujesz? – spytał.
- Rany fizyczne się zagoją… mam nadzieję, bo nie do końca wiem, co mi się przytrafiło. Ale psychiczne długo pozostaną niezabliźnione – spojrzała mu prosto w oczy. Odwrócił wzrok.
- Wiem i chociaż moje przeprosiny nic dla ciebie nie znaczą, to daj mi chociaż się wytłumaczyć. Proszę! – ujął jej dłoń.
Chciała nakazać mu wyjść z sali, ale iskierka nadziei nie pozwoliła jej tego zrobić. Pragnęła jakiegoś wytłumaczenia. Czegokolwiek.
- Słucham – nie odsunęła ręki.
- Zacznę może od początku. Na pewno zastanawiałaś się, czemu od zawsze patrzyłem na ciebie takim wrogim wzrokiem.
- Rzeczywiście, bardzo chciałabym wiedzieć, o co miałeś lub nadal masz do mnie taki żal – odparła Weronika.
- Wdarłaś się w moje życie tak nagle, nie dziw mi się. Gdy cię zobaczyłem, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Nigdy wcześniej tego nie przeżyłem. Jechałem w piątek na zajęcia, z jednej strony zadowolony, że cię znowu zobaczę, a z drugiej wściekły, że zburzyłaś mój porządek życia – wyznał Michał. - Gdy wtedy po raz pierwszy rozmawialiśmy, nie byłem w stanie zapanować nad emocjami. Zareagowałem tak wściekle, bo nie wiedziałem, co mam powiedzieć, a dodatkowo zapragnąłem dotknąć twojej twarzy i cię pocałować. To było dla mnie zbyt wiele.
Chyba nie kłamie – w zaskoczonej tymi słowami dziewczynie, iskierka nadziei zmieniła się w promyk.
- A potem ty się ...
... zdecydowałaś mi postawić i górę wzięła męska duma. Chciałem cię ukarać za to i za wszystko inne, że nie dajesz mi spokojnie spać, że nie potrafię skupić się na swoich sprawach, że nie mogę wrócić do poprzedniego życia. A do tego jesteś katoliczką i wierzysz w kogoś, kogo nie znoszę. I stąd wziął się ten idiotyczny i żałosny zakład, kiedy wygadałem się kolegom. Ukryłem przed nimi całą resztę, mówiąc jedynie, że muszę się zemścić za twoje zachowanie i dać ci nauczkę. Miałem cię uwieść i przelecieć maksymalnie do wczorajszego ranka.
- Wczorajszego? To znaczy, że byłam nieprzytomna tyle czasu? – Weronika nie mogła w to uwierzyć.
- No tak.
- I cały czas byłeś tu przy mnie?
- Nie do końca. Po tym, jak w końcu cię tu przywieźli i oznajmili, że nie ma poważniejszych obrażeń, wyjechałem na chwilę przywieźć ci kilka drobiazgów z akademika, oczywiście za pozwoleniem twoich koleżanek, kiedy wyjaśniłem im już całą sytuację – powiedział Michał.
Weronika dopiero w tej chwili przypomniała sobie, że nie zadała podstawowego pytania.
- Właśnie. Jaki jest mój stan i co właściwie się tam stało?
- Wypadek. Wbiegłaś na przejście, gdy było czerwone światło dla pieszych i jakiś samochód cię potrącił. Nie jechał z dużą prędkością, jak się okazało, ale i tak wyglądało to groźnie. Lekarze byli chyba zaskoczeni rezultatem badań, bo słyszałem, jak się dziwili, że po takim czymś wychodzisz raptem ze złamaną nogą i wieloma potłuczeniami.
- Może ktoś tam wyżej miał mnie w opiece – ...