Księżycowa opowieść (I)
Data: 22.11.2022,
Kategorie:
Fantazja
wampir,
bez seksu,
Autor: deal
Odłożyłam książkę na stolik przy łóżku i przetarłam piąstkami piekące oczy. Czułam pulsujący ból w skroniach - nieprzyjemny efekt zaczytania. Zerknęłam na zegarek.
"Pół do drugiej, no pięknie" pomyślałam. Od kiedy tylko nauczyłam się czytać cierpiałam na tę nieuleczalną przypadłość, że gdy wpadła mi w ręce książka, to choćby się paliło i waliło - musiałam ją przeczytać. Nie chciało mi się spać. Chociaż moje ciało było zmęczone ja byłam raczej dziwnie pobudzona.
"Muszę przestać czytać te pierdoły, człowiek naczyta się takich głupot i chodzi zakręcony, jakby żył w innym świecie... romantyczne bzdury" zganiłam się w myślach. Położyłam głowę na miękkiej poduszce, jej delikatny chłód przyniósł przyjemną ulgę. Przez chwilę pozwoliłam sobie odpłynąć, puszczając wodze fantazji dałam przyzwolenie swojemu umysłowi, aby wmówił sobie że żyję w świecie, w którym towarzyszą mi baśniowe stwory. Fascynujące wampiry, drapieżne wilkołaki...
- Przestań do cholery - mruknęłam do siebie. Byłam zaskoczona stanem, w którym się znajdowałam. Taki dziwny głód emocji.
"Zwariowałam", położyłam dłoń na czole. Chciało mi się śmiać samej z siebie. Na dniach skończyłam studia stricte biologiczne, wykluczające istnienie wszystkiego poza tym co da się dotknąć, zmierzyć i policzyć, a tymczasem jak jakaś nastolatka pozwoliłam by w mojej naukowej głowie zrodziło się pragnienie poznania tego świata od jego mniej oficjalnej strony. W końcu przecież istnieją zapisy na ten temat. Spędzając ogromne ...
... ilości czasu w bibliotekach, napotykałam co i rusz na jakieś pozycje opisujące demony czy duchy.
"No i co? Będziesz biegać o północy po cmentarzu kretynko?" głos w mojej głowie drwił ze mnie.
"Ale gdyby tak poznać jakiegoś uroczego wampira... Uroczego! Jasna cholera, bredzę! Jak wampir może być uroczy? No, może. W książce dla nastolatek. W serialu. W kinie. Poza tym, jakże wampir może w ogóle być, istnieć, egzystować w moim obecnym, teraźniejszym świecie? Nie może. No kretynka, nic dodać, nic ująć - kretynka."
Postanowiłam przejść się na spacer. Mam wakacje, mieszkam sama, ot wolność w pełnym tego słowa znaczeniu. Wciągnęłam luźne bawełniane dresy leżące przy łóżku i wyszłam z domu.
Cudownie chłodne powietrze lipcowej nocy uderzyło mnie w pierś. Umysł od razu jakby się obudził i zaczął pracować na wyższych obrotach. Szłam osiedlową uliczką, pośród szeregów domków, wdychając przyjemną woń kwiatów dobiegającą z każdego mijanego ogrodu. Podniosłam głowę, nade mną wisiały srebrne gwiazdy, jakby publiczność dla księżyca, który zmierzał ku nowiu.
"Och, jak romantycznie. Można by nawet zwymiotować w tej uroczej scenerii z nadmiaru romantycznych pierdół." sarknęłam w myślach i odpaliłam papierosa. Idąc wśród ciszy mąconej tylko przytłumionym odgłosem moich kroków, wciąż myślałam o tych baśniowych stworach. To było nawet zabawne. Pani magister kierunku ściśle naukowego, rozmyślająca o wampirach. Gdyby nie to, że byłam tam zupełnie sama, mogłabym nawet roześmiać się w głos. ...