1. Księżycowa opowieść (I)


    Data: 22.11.2022, Kategorie: Fantazja wampir, bez seksu, Autor: deal

    ... złapałam się ręką za szyję i spojrzałam na dłoń. Krew. Krew?! Mój anioł spojrzał na mnie nieprzytomnie, włosy miał potargane, usta rozchylone, krew na wardze... Moją? Moją krew? Spojrzałam w jego oczy, były czarne jak onyks. Jak nad strumieniem. Obrazy w mojej głowie poskładały się z prędkością światła. Jego szybkość, siła, zęby, oczy, zimno...
    
    "O mój Boże, o Boże, o Boże!"
    
    Przekręciłam się na drugą stronę blatu i rzuciłam się pędem w stronę wyjścia.
    
    - Uciekaj! Uciekaj szmmmato!- Wrzasnął za mną. Miałam wrażenie, że ten wrzask eksplodował w mojej głowie.
    
    ***
    
    Byłem nią absolutnie zafascynowany. Była taka ciepła, miękka, cudowna. Mógłbym ją teraz pieścić, aż następnej nocy. Krew pulsowała tuż pod jej cienką skórą. Wyczuwałem ją pod językiem, jak lizałem jej szyję.
    
    "Tak bardzo chce mi się pić..."
    
    Ciemniało mi w oczach.
    
    "Jeszcze chwilę i się od niej oderwę. Jeszcze kawałeczek, kilka centymetrów i będzie moja, każdą kroplą, każdą kroplą, moja, MOJA..."
    
    Nie zdążyłem i mój ostry jak diament kieł naciął jej skórę. Widziałem jak dotyka zranionego miejsca, jak ogląda zakrwawioną dłoń, jak zaskoczona patrzy mi w oczy. Widziałem obrazy, które łączyły się w logiczną całość w jej głowie. Zrozumiała. Poznała mnie, choć nie ...
    ... mogła pojąć jak to możliwe. Nagle oprzytomniałem. Musiałem ją wystraszyć, odepchnąć jak najdalej od siebie.
    
    Obróciła się na blacie i ruszyła pędem do wyjścia.
    
    - Uciekaj! Uciekaj szmmmato! - wrzasnąłem za nią.
    
    - Kurwa! Nosz, kurwa!!! - wrzasnąłem znów, zaciskając dłonie z całych sił na brzegu granitowego blatu, aż ukruszyłem dwa kawałki. Rzuciłem nimi w ścianę rozwalając je na tysiące małych odłamków. Oparłem się na łokciach i schowałem pomiędzy nimi głowę ciężko dysząc. Szumiało mi w uszach.
    
    "Jestem niczym. Niczym i nikim. Najpodlejszą z podłych istot."
    
    - Dlaczego mi to zrobiłeś?! - wrzasnąłem celując palcem w okno, w niebo. - Co tak bardzo spierdoliłem, że ukarałeś mnie, MNIE w ten właśnie sposób?!
    
    Chciałem płakać, ale my, najpodlejsze z istot, nie potrafimy ronić łez. Swoją złość, gniew, wściekłość wyładowałem więc kopiąc z całej siły w taboret stojący najbliżej. Z hukiem roztrzaskał się na kilku następnych, niemalże wbijając się w ścianę.
    
    "Klara. Clara... Czystość, niewinność. Zbrukałem ją... Dlaczego?!".
    
    - Dlaczego mi to zrobiłeś do cholery?! - krzyknąłem łamiącym się głosem w stronę okna. Nie dostałem odpowiedzi. Czułem tylko jak jej zapach oddala się ode mnie z każdą sekundą. Nawet jej strach już niknął w oddali. 
«12...6789»