Mecz
Data: 29.11.2022,
Kategorie:
Lesbijki
Zdrada
Autor: Ravenheart
... szepnęła gardłowo - Taka niegrzeczna, naga, tuż obok pokoju pełnego facetów, którzy mogą w każdej chwili wejść i zobaczyć, jak pokazujesz mi swoją mokrą, oczekującą cipkę?
Zaschło mi w gardle. Palce Anki delikatnie poklepały moją łechtaczkę, jakby mówiąc: odpowiedz dobrze, to nagrodzę cię nieziemską rozkoszą. Odpowiedz źle, a ukarzę cię.
- Ja... ja... jest mi... dobrze - wyjąkałam, błagając w myślach, żeby wsunęła do środka choćby jeden, jedyny paluszek. Moje soki już chyba płynęły mi po nogach, a sutki były tak sztywne, że miałam wrażenie, jakby przebiły się przez koszulkę.
- Jest ci dobrze, mówisz... - powiedziała, cofając rękę.
Nagle poczułam, jak zimny, wielki kształt przyciska się do mojej bezbronnej muszelki. Westchnęłam głośno i otworzyłam oczy. Anka dotykała zimną łyżką mojej biednej, stęsknionej cipeczki. Zagryzłam wargi, żeby nie krzyczeć i zacisnęłam kurczowo dłonie na blacie stołu. Spojrzałam na Ankę z niemą prośbą: zrób cokolwiek, przerżnij mnie, albo pozwól się ubrać, ale nie zostawiaj tak.
Widziałam w jej oczach, że czyta we mnie, jak w otwartej księdze. Wszelkie moje pragnienia, tajemnice i skryte marzenia były dla niej jasne i zrozumiałe. Nikt nigdy nie potrafił mnie tak przejrzeć jak ona. I nikt nigdy z tego tak nie korzystał.
Cofnęła chłodny dotyk metalu i przez chwilę napawała się widokiem mojej szparki, drżącej z zimna i podniecenia.
- Widzę, że trzeba ci odrobiny przyjemności. Dobrze. Wyrażam zgodę. Pokaż mi, jak to robisz. ...
... Sama.
Krew pulsowała mi w skroniach; to wszystko co się działo, było czystą esencją szaleństwa. Ale ten dziki szał zmysłów obezwładniał mnie, odbierał resztki woli. Moja ręka sama sięgnęła w dół. Patrzyłam na nią, prawie nie kontrolując jej ruchów.
- Chcę widzieć - przypomniała Anka, z fascynacją obserwując, jak poddaję się jej poleceniom.
Spojrzałam na nią. Z dziwną ostrością widziałam każdy skrawek jej twarzy. Miała szeroko otwarte oczy, jej nozdrza były rozchylone i falowały w rytm przyspieszonego oddechu. Uświadomiłam sobie, że podobam się jej, że obserwowanie moich ruchów daje jej przyjemność. Że ona pragnie mnie tak samo, jak ja jej. Że w tym magicznym, niepowtarzalnym układzie w jakiś perwersyjny sposób uzupełniamy się, łączymy się, że przylegamy do siebie jak dwie idealnie dopasowane części.
Oparłam się kuchenny blat i rozchyliłam nogi. Lubieżnie, prowokacyjnie, bezwstydnie. Powoli. Chciałam pokazać Ance, że jestem jej. Że należę do niej. Że chcę spełniać każdą jej zachciankę. Że zrobię to, nawet umierając z lęku, że mój mąż, który siedzi w pokoju obok może w każdej chwili wejść i mnie zobaczyć. Że liczy się dla mnie tylko ona.
Położyłam dłoń i stopniowo rozchyliłam palcami moje spragnione dotyku płatki. Przygryzłam wargi, żeby nie krzyknąć z rozkoszy. Anka stała bez ruchu, patrząc na mnie i nie wykonując żadnego gestu, ale wiedziałam, że gdzieś tam, w jej środku, szaleje ten sam płomień, który gorzeje we mnie.
Położyłam palec na wejściu do mojej kochanej ...