Gówniarz (IV)
Data: 13.09.2019,
Kategorie:
bez seksu,
BDSM
Autor: theradialengine
... nigdy więcej. – zamilkł, a świszcząca za małym okienkiem w łazience wichura, jak na rozkaz absurdalnie przybrała na sile.
- Co jeśli odmówię? Jeśli powiem, że już teraz nie chcę cię więcej widzieć?
Uśmiechnął się i lekko podniósł jej głowę do góry.
- Elizo, przestań pieprzyć. Gdy zobaczyłem cię pierwszy raz w tym mieszkaniu, kręciłaś się po kuchni jak cień, tak bardzo znudzona życiem. Jakbyś czekała wieki na swoją przygodę. Któregoś dnia Adrian nieświadomie cię zdradził, przypadkowo wspomniał, że nie widział przy tobie faceta od kilku dobrych lat. Elizo, nie okłamuj samej siebie, nie widzisz jak twoje ciało reaguje na moje? Odmówiłabyś sobie takiej przyjemności? – ostatnie zdanie wymówił ospale, lekko zataczając okręgi wokół sterczących sutków.
Chciała mu powiedzieć, żeby się pieprzył. Chciała go spoliczkować i zapewnić gorliwie, że nie będzie brać udziału w jego gierkach. Jednak zdradzieckie ciało standardowo odmówiło posłuszeństwa. Jego słowa bolały, ale były czystą prawdą. Zamknęła oczy i z poczuciem wstydu pozwoliła sobie na nadchodzącą rozkosz.
Gdy na powrót otworzyła oczy, złakniona jego widoku, zauważyła, że zaciekawiony przyglądał się jej wewnętrznej walce, nieprzerwanie masując przy tym wrażliwy punkt między wargami jej kobiecości. Gdy tylko zorientował się jak blisko orgazmu się znajduje, klepnął mocno opuchniętą cipkę, wstał i skierował swoje kroki w stronę drzwi, zostawiając ją zdyszaną i niezaspokojoną.
W progu odwrócił głowę i powiedział z ...
... czającym się w kąciku ust drwiącym uśmiechem:
- Przykro mi z powodu Adriana. Pokazanie mu nas razem nie było moim pomysłem.
Wlepiała wzrok w zegar ścienny, licząc razem z nim sekundy do godziny szóstej. Ding dong. Koniec! Złapała płaszcz i wybiegła z biura, rzucając po drodze radosne ‘na razie’ dookoła. Chciała do domu, do wanny, chciała rozpłynąć się w gorącej wodzie i oczyścić ze wszechobecnego stresu.
Wypadła z budynku i wraz z padającą mżawką podążała w stronę zaparkowanego auta, gdy nagle spostrzegła, że jest śledzona. Czarne limo podążało za nią leniwie od kilku minut. Przyśpieszyła kroku, pragnąc jak najszybciej znaleźć się już w środku swojego mini, gdy jak na złość czerwone światło zatrzymało ją przed przejściem. Niecierpliwie czekała i zerkała za siebie, zastanawiając się dlaczego, do cholery, nikogo nie ma na ulicy. W tym czasie limuzyna zdążyła już dotrzeć do niej i zatrzymać się obok. Natychmiast wytoczył się z niej napakowany troglodyta w garniaku. Otworzył przeciwległe drzwi, a z wnętrza wypłynęły lekko wypowiedziane słowa:
- Pani Elizo, zapraszam do środka. – usłyszała i natychmiast rozpoznała głęboki głos ojca Daniela.
Wyczuwając instynktownie nadchodzące kłopoty odpowiedziała nerwowo:
- Przykro mi, ale jestem już umówiona.
Odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia, gdy ochroniarz złapał ją w pół i wcisnął do lśniącego auta.
- Pani Elizo, musi się Pani jeszcze wiele nauczyć. Lekcja pierwsza: Mnie się nigdy nie odmawia. – powiedział wciąż ...