1. Czas siewu


    Data: 07.12.2022, Kategorie: Incest ciąża, kazirodztwo, Autor: Ravenheart

    ... chce.
    
    Posłusznie wstała i obciągając spódnicę na szerokiej pupie, podeszła do niego. Obrócił się, siadając na ławie okrakiem i robiąc jej miejsce przed sobą. Rozumieli się bez słów. Jak zawsze. Usiadła przed nim, plecami opierając się o jego rozłożystą, twardą pierś. Objął ją i zagarnął do siebie niczym swoją wyłączną własność. Przytulił. Mocno. Ręce miał wielkie, mocne i spracowane. Znowu poczuła się jak mała dziewczynka i poddała mu się całkowicie.
    
    Jego oddech, gorący i męski, wywołał dreszcz na jej karku. Był władczy i troskliwy zarazem. Poczuła się bezpieczna i jednocześnie bezbronna. Poczuła, że na przekór wszystkiemu to właśnie jest jej miejsce. Zanurzył twarz w jej włosach.
    
    – Pachniesz tak… – zamruczał, wkładając dłonie pod ciężkie piersi. Pewnym ruchem zważył je i uniósł.
    
    Uśmiechnęła się do siebie, wyginając ciało i lubieżnie niczym marcująca kotka nadstawiając się na jego pieszczotę. Uwielbiała, gdy brał sobie ją w ten sposób, na poły władczo, na poły opiekuńczo.
    
    – Jak…? – szepnęła.
    
    Nie odpowiedział, tylko pocałował ją w kark. Czuła jego gorące tchnienie i szorstkość zarostu. Nie potrafiła powstrzymać cichego jęku zadowolenia. Kobiecość, przepełniona wilgocią, płonąca pożądaniem domagała się dotknięcia. Sięgnęła ręką pod spódnicę, rozgarniając fałdy materiału w niecierpliwym poszukiwaniu.
    
    – Jak chętna jałóweczka… – wymruczał jej do ucha. – Taka, co to się nadstawia buhajowi…
    
    Całował ją coraz mocniej, drapiąc po karku twardą szczeciną, a ...
    ... jego silne dłonie zaborczo ugniatały piersi. Poddawała się temu z radością, wiedząc, że cała należy do niego. Że chce należeć. Jej ręka w końcu odnalazła drogę do miejsca, które tak bardzo pragnęło wypełnienia. Rozchyliła swój skarb i wniknęła do środka, wbijając w siebie palce, aż jej ciało, przenikane falami przyjemności, wygięło się w łuk.
    
    – Chcę… – wyszeptała.
    
    Nagłym ruchem szarpnął jej koszulę ku górze, odsłaniając obfite piersi. Natychmiast sięgnął po nie i zaczął ugniatać w swoich wielkich dłoniach. Wyprężone sutki przeszył skurcz rozkoszy. Martyna wydała z siebie przeciągły jęk. Jej palce tkwiły w kobiecości, wykonując dziki taniec, poszukując jeszcze głębszych i pełniejszych doznań. Zatraciła się w tym, pragnąc rozpaczliwie, by to nie palce, lecz jej mężczyzna wypełnił ją sobą.
    
    – Chcę… – błagała. – Już… teraz…
    
    Zerwali się z ławy, pchani przemożną, wszechogarniającą, zwierzęcą żądzą. Jednym ruchem obrócił ją ku sobie. Ustami łapczywie poszukał jej ust, w szale namiętności, która zalewała ich oboje, odbierając rozum i świadomość. Nagłym ruchem pchnął córkę na stół. Natychmiast zadarła uda ku górze, podnosząc spódnicę i rozsuwając nogi w zapraszającym geście. Jak samica w rui ukazała mu swoje łono, ociekające, przyzywające i błagające o wypełnienie.
    
    Chwilę szarpał się ze spodniami, aż wreszcie uwolnił nabiegły krwią, sztywny członek. Wtedy bezceremonialnie zwalił się na córkę przygniatając ją swoim ciężarem. Dzikimi ruchami dźgał w poszukiwaniu celu, jak ...
«12...456...11»