Trzykrotnie spalona
Data: 13.12.2022,
Kategorie:
spisek,
Sex grupowy
Fantazja
Autor: Sztywny
To był piękny, czerwcowy dzień, kiedy spłonęłam ze wstydu pierwszy raz. Wzięłam dzień wolny w pracy, by pozałatwiać swoje sprawy i przy okazji wstąpiłam do sklepu z bielizną. Miałam ochotę poczuć się seksownie, chociaż wyłącznie dla siebie. Obsłużyła mnie przemiła kobieta, trochę młodsza ode mnie, profesjonalistka pełną gębą, kiedy w drzwiach sklepu stanął On.
- Dzień dobry!
Wszedł sprężystym krokiem, wyprostowany jak struna, z szerokimi barami. Ubrany w szare spodnie i czerwoną koszulę w kratkę wyglądał jednocześnie poważnie i na luzie. Jednak to jego szczery i pewny siebie uśmiech oraz przymrużone oczy przyciągnęły moją uwagę. Może nie był „najprzystojniejszy we wsi”, ale wzbudzał taką ufność i poczucie bezpieczeństwa, że zaniemówiłam z wrażenia. Do tego taki zadowolony i pewny siebie szedł w moją stronę. Byłam sama już ponad pół roku i właśnie w tamtym momencie uświadomiłam to sobie z całym bagażem wspomnień o przygnębiających wieczorach w samotności czy spotkań rodzinnych, gdzie ktoś kogoś już miał. Nagle pojawił się wysoki, postawny blondyn, z krótko przystrzyżonymi włosami i samotność wydała się czymś abstrakcyjnym.
- Tak!
Wypaliłam, gdy zbliżył się na wyciągnięcie ręki. Jeszcze nic nie podejrzewałam, gdy trajektoria jego ruchu lekko zbaczała obok mnie.
- Co proszę? – zapytał tak autentycznie i jednocześnie słodko zdziwiony. Przypominał dziecko zagubione w sklepie.
- Cokolwiek. Spotkam się z tobą z wielką przyjemnością.
Wymawiając te słowa, ...
... obracałam się za nim, on wciąż się przemieszczał, chociaż coraz wolniej i coraz mocniej zmieszany. Zatrzymał się dopiero przed ekspedientką, która wyglądała nie mniej zaskoczona.
- Cześć, kochanie.
Spojrzał szybko na kobietę obok i wrócił do mnie, a mój uśmiech szczęścia właśnie skamieniał.
- Cóż, wydaje mi się, że raczej nic z tego. Żona mnie nie puści. Haha!
Zaśmiał się, próbując rozładować gęstą atmosferę. Moja radość już zdążyła się rozsypać, pozostawiając ukrytą pod spodem maskę niedowierzania.
- O Jezu, najmocniej przepraszam! Nie wiedziałem, że państwo jesteście parą. Znaczy małżeństwem!
Ułożyłam dłonie jak do modlitwy, zasłaniając nimi usta, tak, że ostatnie słowa już zostały stłumione. Panicznie szukałam ucieczki z całej sytuacji, z tego sklepu, w zasadzie z całego powiatu.
- No raczej.
Ekspedientka już nie była w szoku, a szeroki uśmiech, którym mnie obdarzyła, gdy wręczałam jej pieniądze, dawno utonął w fali gniewu i chłodnej pogardy.
- Do widzenia!
Wybiegłam ze sklepu, nie odwracając się nawet na chwilę. Zatrzymałam się dopiero pod blokiem, pół godziny później, wtedy też odezwałam się pierwszy raz od wyjścia ze sklepu:
- Ja pierdolę, ale ze mnie idiotka!
Roześmiałam się i wbiegłam po schodach na trzecie piętro. Musiałam jak najszybciej siąść do komputera.
Gdy nie czytałam opowiadań o tematyce, hmm, zmysłowej, rozmyślałam o swojej samotności. Piotrek, z którym mi nie wyszło, twierdził, że za bardzo się oddaliliśmy od siebie. Było mi ...