Swaty
Data: 17.09.2019,
Kategorie:
Brutalny sex
nauczycielka,
wieś,
pończochy,
Autor: historyczka
Marta była wzburzona propozycją ciotki.
Ostatecznie doceniła dobre serce ciotki, przecież najprościej w świecie martwiła się o nią, już dawno uważała za starą pannę, a gdy tylko Marta przekroczyła trzydziestkę, uznała, że trzeba ją koniecznie ratować. Ze względu na szczere intencje, zgodziła się przyjść do cioci Jadzi na niedzielny obiad. Ponadto ciekawiło ją, jak przebiegnie spotkanie. Swaty.
Zaplanowała, przy okazji, swoistą gierkę. Od zawsze uwielbiała kokietować mężczyzn, prowokować ich ubiorem, a potem opierać się. Ofiarą miał się stać Zenon – rolnik, z którym próbowano ją wyswatać.
Ubiór Zenona, wypisz wymaluj, wskazywał na starego kawalera. Wzorzysty sweter (jak Kononowicza) pod siwą, wyświechtaną marynarką, na nogach niewyczyszczone buty manifestowały kontakt z obornikiem. Natomiast włosy demonstrowały z kolei brak kontaktu z szamponem. Zarost najwyraźniej nawiedzany był przez maszynkę do golenia dość chaotycznie. Z kolei nienawiedzany był zapewne przez Zenona dentysta, na co wskazywały braki w uzębieniu, i dramatyczna kondycja tych, które pozostały.
Zenon w rękach miółł kaszkiet i trzymał zużytą reklamówką, która pomieściła litrową butelkę "swojaka". Przygarbiony, wyraźnie nieśmiały, nie wiedział jak się zachować i co powiedzieć. Jąkał się.
Z rozmowy wynikało, że mieszka z osiemdziesięcioletnią matką. Żyją w drewnianej chałupie, w której jest jedna izba, kuchnia i sień. Za to nie ma łazienki.
- Dla mnie to niepojęte, jak ludzie mogą zrobić sobie ...
... kibel w domu. Przecie sracz stawia się nawet nie łobok stodoły, ale tak jak u mnie, za stodołą. – Mówił Zenon wycierając usta rękawem.
Marta wyobraziła sobie jak musiałaby żyć jako żona Zenona, z gderliwą staruszką, w zimie brnąc w śniegu, żeby pójść za stodołę za potrzebą. Ona, która jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażała sobie, że będzie musiała przerwać dobrze rokujący doktorat i opuścić Warszawę.
Zenek, jedząc kaszankę, spod krzaczastych brwi łypał małymi, świńskimi oczkami na Martę jak się krząta, jak kręci pupą. Wyglądała seksownie w białym fartuszku z falbankami. Niczym pokojówka. Blondyneczka, z długimi, lekko falowanymi włosami. Śliczna buzia, duże usta, starannie pomalowane krwiście czerwoną szminką. Niemalże nieustannie uśmiechnięte. Okulary w czarnych oprawkach dodawały jej nie tylko powagi, ale i seksapilu. Kiedy podawała tacę z filiżankami uśmiechnęła się wyjątkowo szeroko, nachyliła nad stołem, świadoma tego, że widać rowek miedzy piersiami. Zenon pożerał ją wzrokiem. Gapił się na jej biust niczym w obraz. Dodatkowo kusił silny zapach słodkich perfum. Ekscytował fakt, że ma do czynienia z kobietą wykształconą, nauczycielką, na dodatek równie wytworną i inteligentną.
Słyszał, że na wieś przeprowadziła się niedawno, z powodu choroby matki. Ludzie chwalili ją za to poświęcenie.
Jadzia też wychwalała siostrzenicę: a to, że była najzdolniejszą studentką na roku, a to, że jako pedagog często dostaje nagrody od dyrekcji, a to, że jej uczniowie odnoszą ...