1. Gra serc


    Data: 10.01.2023, Kategorie: Lesbijki Romantyczne niemka, praca, miłość, Autor: paty_128

    ... było mi trochę smutno.
    
    Wieczorem dzwoniła Kate. Nie odebrałam. Do telefonu włożyłam kartę z niemieckim numerem, którego nie miała.
    
    Poniedziałek, nareszcie. Oprócz mnie, doszły dwie nowe osoby; małżeństwo przed pięćdziesiątką z Katowic. Tu wszyscy byli w podobnym wiek, oprócz mnie. Ja miałam skromne dwadzieścia sześć lat.
    
    Pięć minut przed szóstą – nie ma Janette. Trzy minuty, nic. Szósta, nadal nic.
    
    Może zaspała?
    
    Pięć po szóstej. Nic.
    
    Siódma. Nic.
    
    Za cicho, za spokojnie bez niej na hali. Chciałam ją zobaczyć. Jej brzuszek. Jeśli faktycznie jest w ciąży... To prędko jej nie zobaczę. Skoro już ma wolne z powodu ciąży, to po urodzeniu będzie miała dalszy urlop. I nie zobaczę jej wcale.
    
    Marta nauczyła mnie pracować na nowym miejscu na myjce. Tam nie było sielanki, nie stało się w miejscu i czekało na światełka jednej z czterech linii. To miejsce miało szesnaście maszyn do opieki plus skrzynki zdefiniowane przez czujniki jako złe i zrzucone na taśmę. Osiemnaście schodków w górę, skąd było widać całą halę. Osiem godzin góra – dół. I to szybko. Im sprawniej człowiek pracował, tym bardziej był ceniony. A ja chciałam zatrzymać się na trochę w tej firmie. To też dało się ogarnąć. Samej szło mi całkiem nieźle. Były też momenty spokoju, gdzie linie pracowały pięknie, skrzynki nie były zrzucane, zielone światełka wokół. Raj dla oczu.
    
    Szef zakładu powiedział mi, że Janette wróci za dwa tygodnie. Zapytał, dlaczego pytam. Odpowiedziałam, że ją lubię. Trudno mi ...
    ... było przyznać się przed samą sobą, że ewidentnie ciągnęło mnie do niej.
    
    W ten ważny poniedziałek zostałam wezwana z Martą na myjkę. Świetnie – pomyślałam z sarkazmem – minę się z Janette.
    
    – Dobra, czas na nas – oznajmiła koleżanka, wstając od stołu.
    
    – Zaczekaj, daj jej się napatrzeć. – Odpowiedziała koordynatorka. Spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym „nie trzeba było, ale dziękuję”.
    
    Niecałą minutę później zobaczyłam Janette na horyzoncie.
    
    – Czas na nas – powtórzyłam cicho słowa Marty.
    
    Trzęsłam się trochę. Zamaskowałam to w marszu na halę. Minęłyśmy ją, mówiąc
    
    . Nie powinnam tak na nią reagować. Miałam totalny mętlik w głowie.
    
    Powinnam wrócić do Polski, gdy to się zaczęło. Gdy bańka z uczuciami pękła. Gdy coraz rzadziej stosowałam hamulce w rozmowach o Janette.
    
    Lubiłam patrzeć, gdy zachodził do niej któryś z pracowników, pracowniczek i przytulał ją. Byłam zazdrosna! Chciałam być na ich miejscu. Z drugiej strony, byłam spokojniejsza, bo miała kogoś, z kim mogła swobodnie porozmawiać. To zawsze jakiś relaks. Nie miałam pojęcia, co zrobić, by chociaż zwróciła na mnie uwagę. Znaczy się, pomysłów było wiele, podsuwane głównie przez Grażynę i Martę w formie żartów. Swobodnie rozmawiałyśmy na każdy temat, byłyśmy „świętą trójcą”. Mieszkałyśmy we trzy w pokoju. Od nich nigdy nie usłyszałam złego komentarza o Janette.
    
    Jednego razu rozmawiałyśmy w pracy o naklejkach na skrzynkach. Zaiste, bardzo interesująca wymiana zdań. Temat zboczył ciut na Niemkę, która ...
«12...131415...51»